Miniaturka napisana przez Skyler
muzyka
20.08.1998
Hermiona..
Przy pierwszym naszym spotkaniu, stchórzyłem, w następnych latach również. Ale uratowałaś mnie, wtedy gdy tego nie chciałem i myślałem, że świat nigdy więcej nie okaże swojej dobroci dla mnie.
Odważyłaś się poznać tego prawdziwego mnie, za co będę Cię podziwiał do końca życia. Jak to jest pokochać kogoś takiego jak ja, Hermiono? Takiego cholernego egoistę, który bał się zaryzykować.
Ale teraz wszystko się zmieni, kochanie. Obiecuję. Gdy tylko znowu będę mógł trzymać twoje drobne ciało w ramionach, patrzeć w piękne brązowe tęczówki, poczuć Twą bliskość… Ponownie odzyskam to, co straciłem. Co oboje straciliśmy.
Życie jest takie nieprzewidywalne i bolesne, nie sądzisz? Wczoraj byłem pewny, iż uda mi się coś naprawić, a dzisiaj? Dzisiaj każda nadzieja przepadła. Nie wiem gdzie mam Cię szukać Hermiono. Znikłaś, zaginęłaś i to tylko i wyłącznie moja wina.
Ale nie nasze ostatnie dni w ciszy, krzyku, mgle
Dla twojego dobra.
Gdybym Cię nie poznał, nie zakochałbym się w tobie jak szaleniec.
Gdybym był choć trochę rozsądny, nie dopuściłbym do twojego bólu.
Niestety mając za ojca zwyrodnialca, ciężko było jej próbować wychować mnie na dobrą osobę.
nie wiedząc czy sprawiłem, że byłaś dumna.
Nawet na tym pieprzonym balu zachowałem się jak największy idiota zostawiając Cię samą. Mogłem przy tobie zostać i może wtedy Weasley zrozumiałby, że jesteś moja… tylko moja.
Mimo wszystko, chcę byś wiedziała, iż to co się stało nigdy nie pójdzie w niepamięć. Nasze pierwsze spotkanie może nie należało do najprzyjemniejszych, tak samo jak następne lata spędzone na bezsensownej nienawiści…udawanej z resztą, ale każda chwila zawierała w sobie jakąś magię. Czułem to i jestem pewny, że ty też.
Ale za każdym razem kiedy to robię
Wiem że uda się nam gdziekolwiek
To prawda, może i nie myślałem trzeźwo podczas wypadu do Hogsmede, ale nie zdajesz sobie sprawy, jakie wyrzuty sumienia gnębiły mnie przez następne godziny.Chciałem ci dać to, czego innym brakowało. Coś niesamowitego i jedynego w swoim rodzaju. Ludzie mówią na to miłość, lecz ja wolę określenie, jedność. Uzupełniasz mnie kochanie.Posiadasz te cechy, które są we mnie skryte tak głęboko, że tylko ty potrafisz je odnaleźć, bo twoim talentem i darem w jednym jest poszukiwanie dobra, a gdy go nie ma.. sprawiasz by wreszcie ono zagościło w mym sercu.
W tym momencie mam ochotę najpierw nawrzeszczeć na Ciebie za to, iż w takim stopniu poświęciłaś się dla mnie, a później przytulić i nigdy nie wypuszczać Cię z moim ramion. Czy kiedykolwiek wspominałem ci o tym, że twój zapach przypomina mi mój własny, prawdziwy dom? To tak, jakbym znalazł miejsce na ziemi, a w następnej chwili je stracił, gubiąc się w tym wszystkim.
Jedyne co mogę zrobić to siedzieć, w miejscu, w którym się poznaliśmy i czekać. Czekać na Ciebie i na nadzieję, którą zgubiłem. A może ona odeszła na dobre Skarbie? Może się rozmyśliłaś i uciekłaś? Nie zdziwiłbym się, ale…mam wrażenie, że daliśmy sobie kolejną szansę.
Jestem pewny, iż moglibyśmy zacząć od nowa. Nie rozpamiętując tego co było, wybaczając rzeczy z przeszłości.
bo wszystkie te połamane fragmenty złożyły się na idealny obraz nas
♥
Czasami niewiedza jest gorsza od tej okrutnej prawdy, którą otrzymałem przed kilkoma godzinami. Zakon odwiedził mnie tuż nad ranem, gdy zrozpaczony wróciłem do mieszkania. Byłem zdziwiony, bo nie było Tam Ciebie, a tak bardzo na to liczyłem. Nadzieja jest moją zgubą, tak samo jak i marne wyobrażenie o przyszłości. Moje nogi stały się jak z waty, po informacji Dumbledore'a. Wszyscy patrzyli na mnie z odrazą na twarzy, jakby brzydzili się rozmową z takim śmierciożercą. Nie dziwię się im, kochanie. Jestem potworem bo pozwoliłem na to, by ktoś Cię porwał. To moja wina. Tylko i wyłącznie moja. Teraz już rozumiesz czemu przez te pieprzone sześć lat próbowałem Cię nienawidzić? Może gdyby udało mi się ciągnąć tą bajeczkę przez dłuższy czas, mój rodzony ojciec nie zdążyłby Cię porwać.
Tak mi przykro Skarbie. Błagam Cię, wybacz mi.
Chciałbym wrócić do dni, w których jeszcze uważałem go a za przykład prawdziwego mężczyzny, bo może wtedy nie zauważyłby zmiany w moim zachowaniu i zostawiłby Ciebie w spokoju. Teraz cierpisz. JA jestem temu winny i nie potrafię sobie z tym poradzić. Ciągle widzę Twoje oczy przed oczami. Te piękne, brązowe, ale również przepełnione rozczarowaniem. Bo to uczucie przeraża mnie najbardziej zaraz po nienawiści. Nie chciałem Cię zawieść. Starałem się jak tylko mogłem, lecz mój rodzony ojciec, zabrał mi szansę, na bycie szczęśliwym. Nienawidzę go z całego serca za to, iż bardziej traktował mnie jako swoją prywatną zabawkę, a nie jak syna.
Mimo to, na początku nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Dopiero młody Weasley, uświadomił mnie, iż to wszystko dzieje się naprawdę. Podszedł do mnie i wykrzyknął mi w twarz coś, czego bałem się od ponad roku. "Ona nic do Ciebie nie czuje…i nie czuła". To wspomnienie pamiętam jak przez mgłę. Działałem pod wpływem impulsu, co spowodowało, iż Rudy w następnej chwili leżał na ziemi z połamanymi żebrami. Nikt nawet mnie nie próbował powstrzymać. Doskonale wiedzieli, że zasłużył sobie, za to co Ci zrobił.
To tak bardzo boli, Hermiono. Jak ty sobie z tym radziłaś? Te emocje, złość i żądza mordu, na osobę, która Cię skrzywdziła. Nie mogę sobie z tym poradzić i wtedy też nie potrafiłem. Pojedyncze łzy ciekły po mojej twarzy. Nie wstydziłem się ich. Tu chodziło o Ciebie, kochanie. O twoje bezpieczeństwo.
Cały zakon patrzył na mnie z niedowierzaniem, gdy krzyczałem w agonii twoje imię. Potrafię ich zrozumieć, bo jak to? Słynny Śmierciożerca, okazuje "słabość"?
Nie wiem kiedy to się stało, lecz gdy w końcu odzyskałem kontrolę umysłu, byłem trzymany w stalowym uścisku przez samego Black'a, który nie trzymał się lepiej niż ja. Podał mi do rąk twój List. Cały czas trzymam go przy sobie, na wypadek, gdybym zwątpił w siebie i ponownie stracił nadzieję. Nie mam pojęcia, gdzie jesteś, ale obiecuję, znajdę Cię, a wtedy…wtedy zapomnimy o wszystkim dookoła.
Zakon odmówił pomocy, gdy dowiedział się, że ja również mam zamiar się w to zaangażować. Miałaś rację kochanie. Dla nich i tak zawsze będę nic nie wartym śmierciożercą. Może i nim jestem, ale przynajmniej próbuję się zmienić, bo mam dla kogo.
Cały czas myślę o Tobie, skarbie. Gdzie jesteś, co robisz, czy żyjesz. Twoje oczy prześladują mnie w każdej sekundzie, przez co nie potrafię racjonalnie wziąć się w garść. Pierwszy raz odkąd pamiętam otwarcie przyznaję się, iż zaczęło mi tak cholernie zależeć. Oddałbym wszystko, bylebyś tylko była bezpieczna i jeżeli będzie taka konieczność, zrobię to. Oddam się w ręce Voldemorta, zniosę setki tortur. Bylebyś zaznała szczęście. Musisz mi jednak obiecać kochanie, że wyjedziesz.
Sprawiłaś że byłem szczęśliwszy niż kiedykolwiek
A zostałbym z tobą do rana
Gdybym tylko wiedział jak ocalić życie
Myślę jak pacjent w Świętym Mungu i liczę na los szczęścia. Ale, taka również była nasza znajomość… utworzona przez przypadek.
Już prawie zapomniałem, jakie to wspaniałe uczucie mieć Cię przy sobie. Teraz, gdy leżę koło ciebie, mam wrażenie, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Miałem racje co do miejsca, w którym cię przetrzymywali skarbie. Czarny Pan i mój ojciec. Byłaś ich pułapką na nas, a równocześnie informatorką. Nie byłabyś sobą, gdybyś nas tak po prostu wydała prawda, kochanie? Musiałaś walczyć, musiałaś pokazać, że dobro zawsze zwycięża i wiesz co? Nie myliłaś się, chociaż sama musiałaś cierpieć przez swoją wiarę.
Torturowali Cię, tak jak myślałem, więc nawet nie byłem zdziwiony, gdy emocje przejęły kontrolę nad moim ciałem i nie myśląc o długo planowanej akcji, po prostu ruszyłem prosto przed siebie. Potter w tym czasie, postanowił na dobre rozprawić się z Voldemortem, lecz wtedy mało mnie to obchodziło.
Przed oczami bowiem pojawił się mój własny ojciec z kpiną wypisaną na twarzy. Nie mogłem znieść jego widoku. Człowiek, który był kiedyś dla mnie wzorem, stał się potworem, łaknącym tylko cierpienia. Twojego cierpienia. Wiedział, iż tym samym doprowadzi mnie do szału i wszystko dokładnie zaplanował.
Nim się obejrzałem, toczyłem z nim pojedynek na życie i śmierć, z tym wyjątkiem, iż nie chodziło o nas. Walka tyczyła się bowiem Ciebie. Doskonale znałem zasady tej chorej gry, jaką prowadził Lucjusz od kilkunastu lat. Zazwyczaj przegrywałem, lecz teraz...Teraz gdy wiedziałem, iż znajdujesz się tuż za ścianą, poobijana, zakrwawiona i samotna, po prostu musiałem w końcu mu się przeciwstawić. Pokazać, że Twoje szczęście jest ważniejsze od wszystkiego innego. Być kimś, kim chciałabyś bym był. Wyzbyć się z siebie mroku, który zagościł w mojej duszy.
Niestety, on władał zaklęciami niewybaczalnymi, których się wyrzekłem. Brzydziłem się nimi, a mój ojciec to wykorzystał.
W następnej sekundzie, znajdowałem się już pod władaniem imperiusa. Poczułem jak po całym całe moje ciało drętwieje, a mózg i uczucia, wyłączają się z tej gry na dobre. Oczy ponownie stały się zimne. Przepadłem. Kolejny raz stałem się zabawką, całkowicie kontrolowaną przez obcych, nie mającą swojego zdania. Jedyne, co pamiętam z tamtych wydarzeń to głos w mojej głowie, mówiący, bym skończył z Tobą na dobre. Moja podświadomość w głębi błagała mnie o zachowaniu rozsądku, lecz wtedy…wtedy wszystko przypominało mi lata,w których nie zwracałaś na mnie uwagi, a Voldemort powoli rósł w siły.
Nogi mimowolnie zaprowadziły mnie do nieznanego mi pokoju, a ręka trzymała różdżkę wysoko.
W następnej chwili Cię ujrzałem. Leżałaś w kącie, zakrwawiona, zapłakana i co najgorsze zraniona. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że dopuściłem do takiego stanu. Co się stało z tą dziewczyną, która zawsze znajdywała motywacje, którą tak bardzo kochałem? Mimo to, podniosłaś leniwie swój wzrok ,a gdy twoje oczy spotkały się z moim natychmiast zagościły w nich iskierki nadziei. Doskonale pamiętam, jak moje serce nagle przyspieszyło swoje bicie, a klątwa zaczęła słabnąć, z każdą sekundą.
- Draco - szepnęłaś cicho, lecz tak wyraźne, iż w sekundę później zgiąłem się w pół i padłem na podłogę, walcząc sam ze sobą. Klątwa mówiła mi, bym Cię zabił, lecz serce…Serce kazało kochać.
Nagle poczułem twoją ciepłą dłoń, ścierającą łzy z mojego policzka. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem płakać i krzyczeć z bólu. Imperius wykańczał mnie od środka, lecz Ty dawałaś mi siły kochanie. Dzięki tobie, powoli wygrywałem tą walkę i odzyskiwałem władzę nad swoim ciałem. Gdy tylko to nastąpiło, zerwałem się na równe nogi i popatrzyłem w Twoje piękne brązowe tęczówki, po czym w końcu przygarnąłem Cię do siebie i zanurzyłem twarz w tych brązowych lokach, za którymi tak bardzo tęskniłem. Nie mogłem nacieszyć się twoim widokiem i dalej nie mogę. To takie niesamowite, znowu poczuć twoją bliskość, po tylu miesiącach rozłąki.
gdy trzymałaś się mnie jakbym był twoją małą tratwą ratunkową
proszę, wiedz, że jesteś tym samym dla mnie
Nic nie mówiłaś. Patrzyłaś się cały czas w moje oczy, z niemym pytaniem, które bez problemu odszyfrowałem.
Przeniosłem nas w następnej chwili do naszego miejsca, po czym wziąłem Cię na ręce, co sekundę składając tysiąc pocałunków na twojej twarzy. Uśmiechnęłaś się lekko. Był to najpiękniejszy widok, jaki w życiu widziałem.
Gdy dotarłem do sypialni, położyłem Cię delikatnie na łózko, a zaraz potem zacząłem leczyć twoje rany zaklęciami. Nie mogłem nawet znieść myśli, iż to wszystko wyrządził ci mój ojciec. Jedyne co powstrzymywało mnie od wrócenia i zabicia go, byłaś ty. Taka niewinna, zapłakana, a jednocześnie piękna. Teraz jednak nie pozwolę, by ktoś cię skrzywdził. Bo właśnie o to chodzi w miłości. O oddanie, namiętność, uczucie i troskę, czyli wszystko czego ja, Draco Malfoy, nauczyłem się dzięki tobie.
Drogi Draco
Musisz zrozumieć, iż wiedziałam, że mnie znajdziesz. Dokładnie tak samo jak ja znalazłam Ciebie w ciemności. Potrzebujemy się, nieważne co inni mówią.
Z ciemności do światła,
Bo wierzę w Ciebie,
Że przetrwasz kolejną noc
Przepraszam za tak cholernie długą przerwę, ale jakoś nie mogłam dokończyć tej miniaturki. Nie jestem z niej zadowolona..szczególnie z ostatnich akapitów, ale może dlatego, iż ostatnio nie miałam głowy by wymyślić coś bardziej kreatywniejszego. Moja najlepsza przyjaciółka leżała w szpitalu, do tego prawie w ogóle nie było mnie w domu.
Może w tym tygodniu dodam(-y) rozdział ( aczkolwiek, nie idzie nam pisanie..) albo jakąś miniaturkę albo mini opowiadanie, ponieważ mam kilka pomysłów, ale nie umiem się zdecydować. Gotowi bylibyście pomóc mi wybrać poprzez ankietę?
Wasza Skyler:*
O mój boże, rozkleiłam się! Piękne, piękne i jeszcze raz piękne! Czytając to poczułam, jakby te listy były prawdziwe, a końcówka jest cudowna <3 Całość wzruszająca :)
OdpowiedzUsuńWybaczcie mi za ten bełkot bez treści, ale naprawdę nie wiem co napisać :)
Pozdrawiam
Alicia*
PS. Założyłam pierwszego bloga Dramione i byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście zaglądnęły http://dramione-gorycz-milosci.blogspot.com/
Ta miniaturka jest po prostu boska :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Ojj kochana, zaszalałaś! Strasznie wzruszająca ta miniaturka <3 Brak mi słów! Czekam na następną notkę! :*** Weny życzę baaaardzo dużo! :3
OdpowiedzUsuńJak możesz nie być z tego zadowolona!? Przecież to jest przepiękne!
OdpowiedzUsuńGdy Draco pisał, że jakby umarł to żeby Hermiona zaczęła nowe życie bez niego to nie mogłam i się rozpłakałam. A później tak cudownie się stało że się odnaleźli! Och! I ta perspektywa nowego życia!
Już widzę ich gdzieś w jakimś malutkim przytulnym domku w Norwegi z dwójką słodkich dzieciaczków!
Ach! Naprawdę przepiękna miniaturka! Od pierwszego zdania aż po ostatnie! :)
O MATKO!To najpiękniejsza miniaturka jaką w życiu przeczytałam! Momentami łzy wzruszenia napływały mi do oczu i bezceremonialnie spadały na klawiaturę komputera. Niezwykły talent, niezwykły! Czysta perfekcja od pierwszego, do ostatniego zdania. Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
No wiesz ty cooo....Przez cb się rozpłakałam ,ale ty super piszesz!!!! ! Jesteś wspaniała
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ♡♥♡♥♡♥☆★☆★☆★
Zostałaś nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger. Więcej na http://fanfiction-hp.piszecomysle.pl/
OdpowiedzUsuńPiękna miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńJednak ja chciałabym przeczytać nowy rozdział. Trochę dawno nie dodałyście, a niektórzy czekają..
Sky, a ja się właśnie zastanawiałam, co tak dawno Cię na gadu nie było.
OdpowiedzUsuńWięc, miniaturka świetna. Byłam bardzo ciekawa, jak zakończysz to opowiadanie. Na szczęście dla Ciebie, jest happy end. Inaczej zemsta Vilene byłaby słodka! c:
Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz, Sky, i że kiedyś wpadniesz na gg, żeby popisać. xD
Pozdrawiam,
Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)
Zakończenie cudowne ;) Już się bałam, że nie będzie szczęśliwego zakończenia. Bardzo fajna miniaturka, pomysł genialny. Brawo ;)
OdpowiedzUsuńZamierzacie jeszcze wrócić? ;c
OdpowiedzUsuńPoćwiartujcie mnie *.* TO JEST TAKI CUDOWNE A JA DOPIERO TERAZ TO PRZECZYTAŁAM. Jak ja żyłam przez ten czas ?
OdpowiedzUsuńKochammm kocham i jeszcze raz kochamm
Wiklara
http://hermionalovedraco.blogspot.com/
Takie czekanie zniechęciło mnie do dalszego czytania. Mogłybyście chociażby napisać jakąś notkę informacyjną, a tu nic nie ma. To tylko świadczy o braku szacunku do czytelników.
OdpowiedzUsuńPozdro.
Podoba mi się a nawet bardzo <33
OdpowiedzUsuń