Bum…słyszę wybuch. Jeden…drugi…trzeci…
W tym czasie wybiegam z lochów, tak szybko, jak tylko potrafię. Koło mnie leżą ciała członków Zakonu Feniksa. Ludzi, którzy poświęcili swoje życie, by tylko Voldemort, ten, któremu podlegałem, został pokonany.
Mimowolnie zatrzymałem się przy ciele mojego byłego profesora Obrony przed Czarną Magią - Remusa Lupina. To dziwne. Zawsze myślałem, że akurat on przeżyje to całe bagno, jakim była wojna. A jednak poległ jako pierwszy. Może to i lepiej? Może dzięki temu nie będzie musiał patrzeć, jak inni umierają i przechodzą katusze? Bo właśnie ta rzecz jest najgorsza w tym wszystkim. Patrzeć jak ktoś, na kim ci tak cholernie zależy, jest torturowany, bity, poniżany…
W pewnym sensie byłem nawet zadowolony z faktu, iż to właśnie Lupin zginął, a nie ona, bo to właśnie dla niej tu przybyłem prawda? Znowu pojawiłem się w zamku, który zawierał tyle wspomnień. Nie koniecznie dobrych, zważając na zaistniałą sytuację. Również ze względu na nią, pierwszy raz w życiu sprzeciwiłem się Bellatrix i ojcowi, ale czy to coś dało? Oczywiście, że nie. Dalej znajdowałem się w sytuacji bez wyjścia.
Dopiero kolejny huk sprawił, iż otrząsnąłem się z zadumy i najszybciej jak mogłem zacząłem biec w kierunku Wielkiej Sali. Od czasu do czasu odbijałem kilka zaklęć Śmierciożerców, które wycelowane były w niewinnych uczniów, ale nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. W sumie się im nie dziwię. Bo jak to?
Słynny Draco Malfoy - zdrajca od siedmiu boleści - miałby pomagać szlamom i mugolakom? Nawet ja w to nie wierzyłem, lecz jednak to było prawdą. Cóż za ironia. Przecież zapewne gdyby jej tu nie było, nawet nie kiwnął bym palcem by coś zrobić. A teraz co? biegnę jak jakiś małolat i modlę się w duchu, by ona jeszcze żyła. Wiedziałem, że tu jest, mimo pogłoskom, które twierdziły, iż razem ze swoim Bliznowatym już dawno zginęli. Ale ostatnie wydarzenia w Malfoy Manor przekonały mnie, by nie zawsze słuchać słuchać innych. Takim oto sposobem znalazłem się tutaj.
Mroczny Znak palił mnie niemiłosiernie w lewę ramię, lecz postanowiłem zignorować ten fakt. Wytrzymałem dwa lata, więc wytrzymam jeszcze trochę.
- Depulso! - warknąłem rozwścieczony, gdy ściana przede mną prawie runęła.
- Malfoy? - usłyszałem głos z tyłu, lecz za cholerę nie mogłem go rozpoznać. Może dlatego, że przez te krzyki i eksplozje wszystko się zlewało? Nie byłem w stanie odróżnić już poszczególnych osób. Mimo to, w nadziei, że jednak to może ona, odwróciłem się.
- Weasley? - spytałem bardziej siebie niż jego. Mogłem się tego spodziewać. Fred zawsze był chętny do walki, a teraz tylko czekał na okazje. Widziałem po jego zachowaniu, że nie wiedział, jak zareagować. No śmiało, unieś tą zasraną różdżkę i mnie zabij. Nic nie stoi ci na przeszkodzie. Tak czy siak zawsze będę w twoich oczach Śmierciożercą…
- Won mi stąd Draco! - nagle koło mnie pojawił się Rokwood, jednakże ja stałem jak zaklęty spoglądając to na rudego, to na sługę czarnego pana. Zdawałem sobie sprawę, że jeżeli ustąpię, nie będzie już odwrotu. Jeden z bliźniaków kilka sekund później będzie leżał martwy na podłodze, a ja po raz kolejny w moim życiu zobaczę na własne oczy śmierć kogoś, kogo w pewien sposób szanowałem.
Zostaje też ta druga opcja. Zaryzykować. Chociaż raz postawić na swoim i pokazać, że Draco Malfoy też ma coś tutaj do powiedzenia. Uśmiechnąłem się krótko do swoich myśli. Na pewno ona popierała by moją decyzję, a sama świadomość, iż robię coś jej mniemaniem dobrego była dla mnie ważniejsza niż własne życie.
Nie wiele myśląc, rzuciłem w kierunku Rokwood'a czar obezwładniający i szybko poleciłem Weasley'owi ,by trzymał różdżkę w pogotowiu. Niestety jednak, nie dało to zbyt wiele, ponieważ mój przeciwnik rzucił się na mnie z gołymi pięściami.
Miałem ochotę zaśmiać mu się w twarz, jak jakiś szaleniec. Jednym zwinnym ruchem uwolniłem się od jego stalowego uścisku, po czym miałem zamiar wyciągnąć moją różdżkę, lecz dosłownie sekundę później zorientowałem się, iż ktoś mi ją zabrał.
- Bombarda maxima! - to jedyne słowa jakie jeszcze zdążyłem zarejestrować, a później zemdlałem.
~.~
Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy zauważyłem jak jakaś nieznana mi postać stoi nade mną i próbuje mnie ocucić.
- Malfoy wstawaj do cholery! - ktoś gwałtownie postawił mnie do pionu, a ja zmusiłem siebie by otworzyć oczy. Wszędzie było pełno pyłu i kurzu, który katował mój nos jak i powodował atak kaszlu.
Rozejrzałem się szybko wokół mnie z paniką wypisaną na twarzy.Pierwsze co zobaczyłem to zdezorientowana mina Blaise'a i ruda czupryna leżącą kilka metrów ode mnie.
- Czy on... - spytałem, nie dowierzając, mojego jedynego przyjaciela i powiernika tajemnicy, na co ten jedynie przytaknął smutno głową.
Po tym krótkim stwierdzeniu poczułem się tak, jakby ktoś wylał mi kubek zimnej głowy na głowę. Po cholerę sprzeciwiałem się Rokwoodowi, skoro Weasley zapłacił za to życiem? A może gdybym kazał mu uciekać nic by mu się nie stało? W tamtej chwili, mogłem z łatwością wyobrazić sobie, jak jego rodzina za kilka godzin, będzie za nim rozpaczać.
- Draco…Draco, ruszaj się - każde słowo docierało do mnie z podwójnym echem, lecz zgrabnie ignorowałem ten fakt.
Popatrzyłem się tępo w Zabiniego. Nie umiałem nic z siebie wydusić. Widziałem już tyle osób ginących spod rąk Śmierciożerców, ale dopiero teraz przeżyłem to tak dogłębnie.
- Ona tu jest, Draco. Widziałem ją, jak wbiegała do Pokoju Życzeń! Musisz ich zatrzymać! Voldemort chce porwać ją jako zakładniczkę!
- CO?! - krzyknąłem, odzyskując trzeźwość umysłu. Zawsze tak na mnie działała wzmianka o niej. Wtedy nie liczył się nic i nikt.
- Nie mamy czasu! - rzucił tylko Blaise i pociągnął mnie za rękaw mojego podartego garnituru.
Jak w transie ruszyłem za nim na 7 piętro nie zważając już uwagi na ginących ludzi koło mnie. Ona była zagrożona. Tak jak się tego spodziewałem, więc muszę zrobić wszystko…dosłownie wszystko, by tylko trzymać ją z daleka od tego bagna.
Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce, w skrócie objaśniłem plan, jaki wymyśliłem na poczekaniu, by nie wydać swoich prawdziwych zamiarów. Nie mogłem jej tak po prostu powiedzieć, że przez te siedem lat naszej znajomości każde moja obelga w jej stronę była perfekcyjnym kłamstwem, którego ona nigdy…przenigdy nie umiała wyczuć. Tylko raz pokazała, iż wierzy, że nie jestem przesiąknięty złem i chyba dzięki temu dostałem przypływu pewności siebie, by w końcu zakończyć moją - i tak marną - służbę u Voldemorta.
Blaise w tym czasie przytaknął mi energicznie, patrząc na mnie z wyraźnym smutkiem i rozżaleniem. Nie chciałem jego współczucia, bo nic mi ono nie dawało. I tak czy siak musiałem uporać się z tym sam…jak zawsze.
Ona wpadała w tarapaty, ja dziwnym trafem zawsze znajdowałem się koło niej. Może nie zawsze po dobrej stronie, ale jednak. Lepsze to niż nic.
Zamknąłem na chwilę oczy, skupiając się na Pokoju Życzeń.
"Pokaż mi gdzie ona jest.." pomyślałem, a ciężkie metalowe drzwi od razu wyrosły przede mną, dając znak, że nawet Hogwart chce, bym ją znalazł.
Uśmiechnąłem się pod nosem i pewnym siebie krokiem wmaszerowałem do środka całkowicie oddając się swojej intuicji.
Serce biło mi jak szalone na samą myśl, że zaraz ją zobaczę. Oczywiście liczyłem się również z Potterem i kolejnym Weasley'em, lecz delikatnie mówiąc miałem ich gdzieś. Chodziło mi tylko i wyłącznie o jej bezpieczeństwo.
- Draco, może jednak…
- Nie - przerwałem mu w połowie zdania, siląc się by mój głos był dość stanowczy, lecz chyba mi to nie wyszło, ponieważ mój przyjaciel wykrzywił usta w grymasie. Westchnąłem głośno.
- Wiesz dobrze, że nie mam innego wyjścia - mruknąłem, zatrzymując się na chwilę.
- Masz - sprzeciwił się od razu. Zaśmiałem się gorzko z jego słów.
- Nie mam. W jej oczach i tak jestem już stracony, więc niech już tak zostanie. Nic się nie stanie, gdy raz nie będzie wiedziała o wszystkim - powiedziałem, a moje kąciki ust powoli uniosły się ku górze- I bez dyskusji Diable - dorzuciłem gorzko, po czym uniosłem różdżkę przed siebie - Czas zacząć przedstawienie.
~.~
Następne wydarzenia potoczyły się szybciej niżby ktoś pomyślał. Święta Trójca znalazła długo poszukiwanego horkruksa a dokładniej diadem Roveny Ravenclaw, Draco wraz z Blaise'm skutecznie utrudnili im czynność wydostania się z Pokoju życzeń, a Crabbe, który potajemnie śledził ich poczynania wyczarował Szatańską Pożogę, co przysporzyło jego własną śmierć.
Koniec końców wszystkim pozostałym udało się wyjść z tego bez szwanku, a Potter odbył ostateczną bitwę z Czarnym Panem.
Malfoy w chwili zwątpienia w siebie samego, przeszedł na stronę Voldemorta, lecz nie trwało to długo, ponieważ Wybraniec sprytnie przechytrzył " Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać" i dzięki małej pomocy blondyna, jaką było przekazanie własnej różdżki Bliznowatemu, pokonał swojego największego wroga.
W zamku zapanowała radosna atmosfera i każdy rzucił się sobie w ramiona. Tylko Draco patrzył się tępo na wszystkich w okół niego, szukając swojej własnej nagrody. Po kilku sekundach ją znalazł. Stała niecałe 10 metrów od niego z wielkim uśmiechem na twarzy, mimo, iż krew sączyła się z jej lewego przedramienia.
Wyglądała pięknie. Przynajmniej w jego mniemaniu. Nie przeszkadzało mu to, iż była usmarowana sadzą a włosy stały jej na wszystkie możliwe strony. Najważniejsze, że żyła, a on próbował ją ochronić.
Nawet głupi zauważyłby w tym momencie, z jakim uwielbieniem chłopak patrzy na Hermionę Granger, lecz sama zainteresowana nawet nie zwracała na to uwagi.
Przez chwilę… dosłownie kilka sekund... spojrzała w kierunku Malfoy'a, a gdy ujrzała jego twarz, tak wykończoną a jednocześnie szczęśliwą, miała ochotę podbiec do niego i rzucić mu się w ramiona. Sama nie wiedziała, czemu naszło ją takie pragnienie. Doskonale zdawała sobie sprawę, ile złych rzeczy wyrządził, ale czy teraz nie liczyły się te dobre strony?
Dla Dracona zaś ta wymiana spojrzeń mogła trwać wiecznie. Zobaczył w jej oczach wszystko, co chciał ujrzeć. Radość, szczęście i te iskierki, które idealnie komponowały się z brązowymi tęczówkami Gryfonki. Cieszył się. Po raz pierwszy od dwóch lat mógł w końcu przyznać, iż czuł się spełniony i wolny.
Uśmiechnął się nieśmiało, po czym zrobił krok na przód, co nie lada zszokowało Hermionę. Nie wiedziała jeszcze czy pozytywnie, ale niestety nigdy się tego nie dowie, ponieważ tą całą romantyczną chwilę przerwał im nie kto inny jak Ron Weasley, który porwał w ramiona brązowowłosą i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
Czar prysł.
Draco na nowo uświadomił sobie, że przecież nic się nie zmieniło. Przynajmniej dla niego. To śmieszne. Zawsze myślał, iż może mieć każdą. Nie ważne czy Gryfonkę, arystokratkę,
szlamę,albo nawet mugolkę. A teraz, gdy wiedział, że dziewczyna jego marzeń stoi przed nim, nie mógł nic zrobić, by była jego. Poczuł się bezradny jak i przytłoczony. Znowu będzie tak jak przez te siedem lat.
On - będzie ukrywał fakt, iż już w trzeciej klasie zakochał się w niej jak gówniarz, a ona nawet nie spojrzy na niego przychylnym okiem.
On - zacznie pić i topić swoje smutki.
Ona - będzie spełniała swoje marzenia i żyła szczęśliwie u boku rudzielca.
To bez sensu. Nie. To uczucia są bez sensu. Starasz się, próbujesz zmienić swoje nawyki, a i tak ktoś będzie potrafił to lepiej od ciebie. Co z tego, że kochasz kogoś tak mocno, że ryzykujesz za niego życie, skoro wszystko spełznie po tobie zostawiając tylko głębokie rany.
- Kocham cię Hermiono Granger. - wyszeptał, a jedna łza spłynęła mu po bladym policzku.
~.~
Trzy lata później panna Hermiona Jane Granger siedziała w swojej prywatnej kawalerce, popijając resztki i tak już zimnej kawy. Właśnie pisała raport odnośnie wykorzystywania magicznych zwierząt w południowej Irlandii, gdy nagle usłyszała natarczywe dobijanie się do drzwi. Lekko rozeźlona wstała leniwie, ze swojego wygodnego fotela, i udała się w stronę przedpokoju.
- Zabini? - spytała zdziwiona, patrząc na nieproszonego gościa.
- Wystarczy Blaise, ale darujmy sobie te zbędne formy grzecznościowe - mruknął, po czym niczym nie wzruszony wszedł do mieszkania byłej Gryfonki.
Brązowowłosa, podążyła za Diabłem do salonu. Zmrużyła niebezpiecznie oczy.
- Co tu robisz? - syknęła. Nigdy nie przepadała za tym Ślizgonem. Może i wojna dawno się skończyła ale ona nigdy nie zapomniała wszystkich upokorzeń które przeżyła przez niego i jego przyjaciela.
- Nie ważne - machnął ręką wyraźnie zirytowany - Czytałaś dzisiejszego Proroka? - zdziwiło ją to pytanie. Ba! Miała nawet przez chwilę ochotę wybuchnąć mu śmiechem prosto w twarz, lecz ostatkiem sił się od tego powstrzymała.
- Nie... a z resztą co cię to obchodzi? - fuknęła na niego.
- Może to i lepiej - mruknął, wyciągając z kieszeni małą fiolkę z przezroczystym płynem - Masz tutaj myślodsiewnie prawda? - niechętnie, ale przytaknęła mu twierdząco głową - Masz - dodał rzucając w jej stronę flakonik - Nie pytaj o nic. Po prostu to zobacz, a później wytłumaczę ci resztę.
Hermiona o dziwo posłuchała się czarnoskórego mężczyzny i bez żadnych zbędnych komentarzy weszła do swojego gabinetu po czym wlała substancję do kaiennej misy. W następnej sekundzie znajdowała się ponownie w Hogwarcie a dokładniej w pokoju wspólnym Slytherinu. Zobaczyła, iż na kanapie siedzi ubabrany niebieską farbą Malfoy z Zabinim u boku. Oboje popijali whisky i od czasu do czasu uśmiechali się do siebie porozumiewawczo.
Pamiętała ten dzień. Byli wtedy w 6 klasie a ona na lekcji u Slughorna, tak bardzo rozwścieczyła się na blondyna, że oblała go swoim eliksirem. Na samą myśl, uśmiechnęła się lekko pod nosem.
- Kocham ją - palnął tleniony, zanim zdążył się zastanowić. Granger spojrzała na niego zaciekawiona, lecz nie skomentowała tej uwagi.
- To już wiem stary - Blaise poklepał swojego kompana po plecach współczująco - Ale zdajesz sobie z tego sprawę, iż wam nie wyjdzie? - spytał dla upewnienia.
- Tak. Ale to nie zmienia faktu, że ją kocham - jęknął głośno. - Hermiono Granger co ty ze mną robisz - dodał, śmiejąc się bezradnie.
Zanim zdążyła zareagować, następne wspomnienia zaczęły przewijać jej się przez umysł.
5 klasa.
Brygada Inkwizycyjna i pokój życzeń. Wtedy przecież udało im się uciec i dostać do Ministerstwa.
- Drętwota! - krzyknął Draco w stronę Crabbe'a i Goyl'a którzy padli jak dłudzy na podłogę. Następnie skierował swoją różdżkę prosto na jej młodszą wersję i rudzielca, po czym wykasował im pamięć sprzed kilku sekund.
4 klasa
Bal Bożonarodzeniowy.
- Zabiję go, przysięgam - warknął, patrząc z jawną nienawiścią na Kruma i 15 letnią Hermionę, co prawdziwa jej wersja skwitowała cichym prychnięciem.
- Daj spokój, zazdrość jest niewskazana - pocieszył go marnie Nott, a chwilę potem zaciągnął do stolika.
Początek 7 klasy.
- Na pewno nie ma jej w pociągu? - kolejny raz usłyszała jego głos tuż koło siebie.
- Nie - mruknęła zirytowana Pansy Parkinson. - Czemu właściwie jej szukamy? - jęknęła, patrząc wymownie na Smoka.
- Bo ja tak mówię - warknął, lecz na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
I w końcu wielka bitwa o Hogwart.
Pokój Życzeń.
Uratował ją, chociaż ona o tym nie wiedziała. Widział śmierć Fred'a i prawdopodobnie przeżył to mocniej niż cała rodzina Weasley'ów razem wzięta. Była tak zaskoczona, że nawet nie zauważyła kiedy nieznana siła ponownie wciągnęła ją na powierzchnię.
Gdy tylko poczuła stały grunt pod nogami, zakręciło jej się w głowie, a kilka łez od razu spłynęło po jej twarzy.
- Czemu mi to pokazałeś? - wyszeptała w stronę Zabiniego, który stał oparty o ścianę i również płakał.
- Ponieważ mu to obiecałem - wychrypiał, ocierając co chwilę swoje oczy. - Obiecałem mu, że jak cokolwiek mu się stanie pokaże ci co tak naprawdę się działo. Rozumiesz Hermiono? - odparł.
- Gdzie on teraz jest? - w jej umyśle panowała jedna wielka niewiadoma, lecz jednego była pewna. Nie ważne, że minęły 3 lata, ona MUSI z nim porozmawiać i wyjaśnić wszystko. Tylko czemu ten cholerny Zabini jej nie odpowiada? Przecież teraz, gdy znała jego myśli, mogła mu pomóc... mogła dać im szansę! Chociażby na przyjaźń!
- On…nie żyje - wykrztusił po dłuższej przerwie, na co ona zareagowała gwałtownym szlochem.
Nie wiedziała, iż Draco Malfoy może żywić takie uczucia wobec niej…wobec SZLAMY, którą tyle razy wyzywał i wyśmiewał. A jednak. To takie nieludzkie, w jaki sposób ukazywał swoje emocje! Czemu nie mógł powiedzieć jej tego otwarcie? Porozmawiać?
"Przecież znasz odpowiedź Hermiono" - mówił do niej głos rozsądku - "Bał się" - odpowiedziała sama sobie, a serce niebezpiecznie szybko zabiło w jej klatce piersiowej.
Zależało mu… ale przestraszył się tego, co czuje. Zresztą, to normalne! A ona głupia, nic z tym nie zrobiła!
- Przez cały ten czas? - spytała dla upewnienia, gdy pierwsza fala szoku spełza po niej jak zimna woda.
- Zawsze, Hermiono. Zawsze.
Tak wiem, miniaturka naprawdę kiepska, ale mam do niej sentyment :) Pisałam ją o 5 nad ranem, więc mam nadzieję, że jako tako dotrwaliście do końca :)Chciałam wam tylko powiedzieć co dodało mi weny na tego typu mini opowiadanie i wyjaśnić kilka faktów. Znalazłam scenkę w której Draco naprawdę rzeczywiście ratuje Harrego, lecz niestety nie znajduje się ona w filmie. Jeżeli macie ochotę to oglądnijcie <klick>
Co do reszty chciałam by za dużo nie zostało zmienione. Może będziecie mieli mi za złe, to, iż ukradłam końcówkę "zawsze" od pani J.K Rowling ale po przeczytaniu tego info " "J.K. Rowling powiedziała w wywiadzie , że Draco Malfoy byl arogancki do Hermiony , bo miał w stosunku do niej romantyczne uczucie , nie z powodu jej szlamowatego pochodzenia. Ze wzglesu na swoje surowe wychowanie , Malfoy nie potrafił wyrazić swoich prawdziwych uczuć. Rowling dodała jeszcze , że jak Severus Snape do Lily Potter , Malfoy Zawsze będzie miał uczucia do Hermiony i możliwe , że z tego powodu walczył w Drugiej Bitwie o Hogwart ''Nie mogłam się powstrzymać.
Chciałam wam jeszcze złożyć wszystkiego dobrego z okazji Świąt Wielkanocnych w imieniu moim i Poli :)
To tyle na dziś.
Do szybkiego napisania!
piękna <3
OdpowiedzUsuńprzez ciebie rycze jak głupia :<
szkoda że tak to się skończyło..
Slytherinie, przeżywam kryzys wewnętrzny, zewnętrzny i każdy inny.
OdpowiedzUsuńSky, jak mogłaś zabić Draco? Nie lubię Cię za to. A tak na serio, to miniaturka piękna, wspaniała, cudowna, smutna. Ciekawe, kto wymyślił tak idealnie pasujący tytuł... ;>
Pisz częściej takie krótkie opowiadanka, kochanie, bo świetnie Ci to wychodzi.
Całusy,
Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)
To jest świetne! Ojej, i takie smutne... Myślałam, że będzie szczęśliwe zakończenie, myślałam, że jeszcze się okaże, że on jednak nie umarł i że Herm go jakoś uratuje... Wspaniałe opowiadanie. ;)
OdpowiedzUsuńRyczę... Boże dlaczego ???? Miniaturka cudna gratuluję <3 Jezu przez ciebie nieskończony potok łez płynie mi po policzkach. Tak jest zawsze, jednak dopiero teraz ktoś zrobił to inaczej. Zawsze to Miona ginęła. Dziękuje, że jej nie zabiłaś, chociaż boli mnie śmierć Draco.
OdpowiedzUsuńCo do wywiadu Rowling i "zawsze":
1. Pięknie zakończyłaś tę miniaturkę.
2. Czytałam ten wywiad i zastanawiałam się, czy ktoś napisze coś do tego.
Dziękuję <3
heej ;) Świetnie piszesz. Opowiadanie genialne, przepełnione masą emocji ;) Mogłabyś wstawić link do tedo co powiedziała JK. Rowling o Draco i Herm ?
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało. Szczególnie dwie ostatnie wypowiedzi bohaterów :) Mam do nich sentyment ;)
OdpowiedzUsuńjeeej :c
OdpowiedzUsuńwywyołałaś we mnie takie emocje że ojeju :c
strasznie rycze ;/
i dlaczego on umarł? kurdee no :/
jestem smutna :|
czekam na rozdział ii na kolejną genialną miniaturke ;)
tylko następną ze szcęsliwym zakonczeniem poprosze ;p
Ps. mogłabyś mi podać jakiś link gdzie J.K.Rowliing powiedziała te słowa?
bo gdzieś to słyszałam ale nie pamiętam gdzie :c
Pozdrawiam M.
O BOŻE <333
OdpowiedzUsuńMnie tu 4 dni nie ma a tu tyle się dzieje !!! JA płaczę. Ja NAPRAWDĘ płaczę. Tak mnie wzruszyłaś. Jakie to jest boskie. Pisz więcej takich cuuudeniek kochana :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZostałyście nominowane do Versatile Blogger. ;) (w razie czego informacje znajdziecie na moim blogu)
OdpowiedzUsuńJedno pytanie. Dlaczego?! Dlaczego, to jest tylko miniaturka?! Skyler, za jakie grzechy ona jest taka krótka?!
OdpowiedzUsuńOdrobinę wynagradza mi to jej zawartość. Jest ona cudowna! Pochłonęła mnie w zupełności. Te opisy, dialogi... to magia! Coś niesamowitego!
Po zakończeniu walki liczyłam, że Draco i Hermiona uściskają się, pocałują się no i ogólnie będzie taki happy end. Ale niestety, ni z gruszki, ni z pietruszki pojawia się Ron, całuje Hermionę i wyznaje jej miłość. Miałam ochotę udusić go!
Później, gdy przeczytałam, że trzy lata później Hermiona ma wciąż na nazwisko Granger w moim sercu ponownie rozpaliła się nadzieja. Liczyłam na to, że Miona zmądrzała i rzuciła Rona i jest teraz z Draconem. Te wspomnienia były wspaniałe. Ale na koniec moje uczucie zostało brutalnie zgaszone. Kiedy przeczytałam, że Draco umarł patrzyłam się tempo w ekran laptopa. Byłam w szoku i wciąż jestem.
Na koniec chciałabym przeprosić, że dopiero teraz dodaję komentarz, ale ostatnio otworzyłam sporo stron i tak, skacząc po wszystkich, zapomniałam, że nie nie wysłałam komentarza i w końcu zamknęłam całą przeglądarkę. Przypomniałam sobie, że zapomniałam kliknąć "opublikuj" , gdy wyłączałam laptopa. Przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Nominowałam Cię (Skyler) do The Varstalie Blogger. Więcej informacji znajdziesz na http://only-one-magical-kiss.bloog.pl/id,334033543,title,The-Varstalie-Blogger,index.html
Usuńej no, chwila ze koniec ? tak juz no nie żart tak prima aprilis ?? rodział piękny, krótki ale ma swój urok :) zaskakujące zakończenie, miłość która nie do końca się zaczeła a potrafiła wzzruszyć. Piękne. Czekam na nowe opowiadanie tutaj ;)
OdpowiedzUsuńKiepskaa ?! No chyba cię pogieło... Ona jest na serio dobra ;D
OdpowiedzUsuńRozumiem że ostatnie zdania wzorowałas na książce czy tam filmie? ;3 podoba mi się.
Hermiona-hogwart.blogspot.com
//Irytek
Nie no to było wspaniałe, a nie kiepskie. Ta miniaturka poruszyła moje serce. Taka szkoda, że autorka nie połączyła tych bohaterów w książce. Myślę, że to byłaby najciekawsza para. Ja też ich zawsze porównywałam do Lily i Severusa. W każdym razie miniaturka mi się spodobała i proszę grzecznie o nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńgenialna miniaturka <3 czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział ? :x
OdpowiedzUsuńto czekanie jest straszne :|
znowu tak długo musimy czekać :/
OdpowiedzUsuńniewiem czy tylko ja tak mam, ale zapomniam przez miesiac co sie działo w ostatnim rozdziale i musze wracac..
długo was tu nie ma...
Pamiętacie o nas jeszczee wogóle? :x
OdpowiedzUsuńAż mi łza popłynęła. : ) Piękne
OdpowiedzUsuńPopłakałam się...
OdpowiedzUsuńTo jest kiepskie?! Kobieto... Mnie się strasznie podobało. Naprawdę, czytałam z zapartym tchem, a szczególnie tą część o Blaisie i Hermionie. Aż poryczałam jak głupia i teraz mi wstyd :C Biedny Draco.
OdpowiedzUsuń~ Draconis
jesu, dziewczyno przez cb nie mogę się opanowac i cały czas ryczę ..
OdpowiedzUsuńpiękne ! naprawde piękne.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękna miniaturka! Tylko ja mogłaś uśmiercić Dracona?! </3 Nie mogę w to uwierzyć!
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, noooo rycze! :')
Pozdrawiam, Fallen_Angel
Piękna miniaturka, aż się popłakałam
OdpowiedzUsuń