14.08.1998
Droga Granger.
Wiem, że wiele się stało, ale w końcu, po tylu wydarzeniach chciałbym powiedzieć Ci prawdę. To dziwne ponownie pisać do Ciebie po nazwisku, skoro tak bardzo przyzwyczaiłem się do twojego imienia.
Pamiętasz jeszcze nasze spotkanie? To pierwsze, decydujące o naszej burzliwej znajomości?
Nie chcę być ckliwy i doskonale o tym wiesz, ale nie wiadomo czemu to wspomnienie zostało w mojej głowie wykute i nawet sam Merlin nie byłby w stanie go usunąć.
Weszłaś do przedziału dla Ślizgonów, taka mała i bezbronna. Twoje włosy, choć tak dzikie, od razu przypadły mi do gustu.
I wiesz co jeszcze było niezwykle? Te oczy. Oczy, w których od razu zauważyłem pewność siebie. Później zaczęłaś wypytywać się o Longbottona, a ja słuchałem cię jak zaklęty, rozmyślając nad tym, dlaczego nie spotkałem Cię wcześniej.
Byłem święcie przekonany, że pochodzisz z arystokratycznej rodziny. Wtedy jeszcze to miało dla mnie znaczenie, Skarbie. Chciałem za wszelką cenę, byś została razem z nami, lecz moja duma nie pozwalała powiedzieć mi nic innego, oprócz cholernej obelgi. Odeszłaś, obrażona i właśnie w ten dzień straciłem cię po raz pierwszy.
Następnie wszystko potoczyło się znacznie szybciej niż mógłbym pomyśleć. Dowiedziałem się, iż jesteś z niemagicznej rodziny (tak kochanie, nie mugolskiej, nie szlamowatej, tylko niemagicznej), przez co moje szanse na lepsze poznanie Ciebie spadły do zera.
Nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale gdy pierwszy raz wspomniałem ojcu o Tobie podczas wakacji, rzucił na mnie klątwę Cruciatus z dobre siedem razy, bylebym tylko o Tobie nie myślał.
Udało mu się. Robiłem wszystko, żeby prawdziwie Cię znienawidzić. Mimo iż wyzywanie Pottera i Weasley'a przychodziło mi z łatwością to Ty… Ty zawsze stanowiłaś pewną zagadkę. Cholernie mądra Gryfonka, dość zarozumiała. Wybacz skarbie, ale chcę żebyś w końcu zrozumiała mój tok myślenia, od początku do końca.
Z biegiem czasu, moje wyobrażenie o Tobie zostało zastąpione przez inne zajęcia. Ojciec załatwił mi miejsce szukającego i muszę przyznać - byłem z tego cholernie dumny. Szczerze powiedziawszy myślałem, że Ci tym zaimponuje, ale jak widać skutki były wręcz odwrotne. Mój wolny czas pochłonęły treningi i szkoła, a wyzywanie Ciebie stało się czymś, co mugole nazywają …końskimi zalotami? O ile dobrze pamiętam, tak to wtedy nazwałaś.
Wiem, że zapewne wylałaś masę łez w poduszkę, lecz gdy zostałaś spetryfikowana, byłem pierwszy, który Cię odwiedził. Może z początku nie było to zamierzone, lecz widząc Cię, skamieniałą, coś kazało mi przy Tobie zostać i nad Tobą czuwać. Pierwszy raz pokazałem Ci otwarcie, że nie jestem takim sukinsynem za jakiego mnie miałaś. Niestety, byłem tak przerażony wizją tego, co mój ojciec może mi…może NAM, zrobić, iż zdusiłem sobie wszystkie swoje myśli i ponownie stałem się zimny.
Ciągnąłem to przez kilka lat i chcę Ci powiedzieć, że nie jestem z tego dumny. Nie wiem, jak zareagujesz czytając to. Chcę tylko, byś wiedziała, iż czasami wystawiałaś mnie na bardzo wysoką próbę. Gdy zobaczyłem cię w towarzystwie Kruma, przez dwie godziny ponownie zacząłem o Tobie myśleć jako osobie, która mimo przeciwnościom losu jest wstanie zdobyć wszystko czego chce. A ja? Ja w porównaniu do ciebie byłem nikim. Teraz to wiem, lecz w czwartej klasie, czułem po prostu palącą złość, iż byłaś lepsza ode mnie.
Nigdy nie zrobiłem tego jak mądry człowiek.
Nie mogłem tego ograniczyć jak biedak kradzieży
Zmęczony życiem jakbym był niewidomy.
Mam dość patrzenia bez zdolności odczuwania.
To dziwne, ponieważ wspominam to dość miło. Mogłem się przynajmniej nacieszyć Twoją radosną twarzą i jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka w najbliższej przyszłości.
Skarbie, jestem pewny, że pamiętasz tą datę, prawda?
15.08.1996
Moja rodzina urządzała bal, który był przykrywką. Otóż w tym samym dniu miałem zostać śmierciożercą. Bałem się jak cholera, lecz wiedziałem, że muszę podołać zadaniu. Inaczej moja matka już dawno by nie żyła.
Każda osoba, która miała jakikolwiek wpływ w świecie magicznym pojawiła się w naszej okazałej willi. To śmiesznie, ponieważ ludzie bili się, by dostać tam miejsce, a niektóre osoby, takie jak Ty czy ja najchętniej nigdy by tam się nie pokazywały.
Kochanie, chcę żebyś wiedziała, że gdyby nie tamto spotkanie, nigdy nie doszłoby między nami do tego wszystkiego. Nigdy w życiu nie uda mi się wymazać z pamięci Twojej zakłopotanej twarzy gdy, niosąc dwie szklanki wina, wylałaś je prosto na moją czarną koszulę. Byłem podirytowany i zdenerwowany, ale sam fakt, iż zwróciłaś na mnie uwagę, przyćmił resztę rzeczy niczym słońce. Byłaś moim wybawieniem, skarbie. Dzięki Tobie, Narcyza miała czas, by przekonać Czarnego Pana, by nie podejmował tak pochopnie decyzji, a zadanie zabicia Dumbledora przypadło Snape'owi. Od tego momentu zyskałaś moje zaufanie, Hermiono i jeżeli się nie mylę, ja twoje również.
Towarzyszyłem ci resztę balu, próbując nawiązać nić porozumienia O dziwo udało się. Słuchałaś mnie jak zaczarowana, nie raz wtrącając swoje zdanie na temat priorytetów rodziny Malfoy'ów. Później zaczęłaś opowiadać mi o swoim własnym domu w Londynie. Doskonale pamiętam z jaką dokładnością go opisywałaś. Każde słowo z twoich ust było dla mnie jak małe dawki narkotyków. Zachowywaliśmy się tak, jakby te kilka lat nienawiści poszło w niepamięć, a ja cieszyłem się jak głupi. Wiedziałem do cholery, że będzie ciężko, że panuje wojna, że Czarny Pan lada moment wyznaczy mi kolejne zadanie, ale… zwróciłaś na mnie uwagę. To było najważniejsze.
Było już po północy, gdy postanowiliśmy się iść przewietrzyć. W połowie drogi zaczął padać deszcz. Z początku nam to nie przeszkadzało, lecz gdy rozpętała się istna wichura schowaliśmy się w cieplarni mojej mamy. Twoje włosy przykleiły ci się do twarzy, makijaż powoli zaczął rozmazywać się, przez co zostawiał kilka czarnych smug pod oczami, a ja myślałem tylko o tym, jakie mam szczęście, że taka piękna dziewczyna spędza ze mną czas.
Rozczulam się, Granger, ale nic na to nie poradzę. Tamtej nocy złamałaś wszystkie moje bariery i mury, które budowałem od lat. Czułem się tak bezbronnie, a zarazem pewnie, że powoli zaczęło mnie to przerażać.
Rozczulam się, Granger, ale nic na to nie poradzę. Tamtej nocy złamałaś wszystkie moje bariery i mury, które budowałem od lat. Czułem się tak bezbronnie, a zarazem pewnie, że powoli zaczęło mnie to przerażać.
To jest sposób, w jaki przypominasz mi
Kim naprawdę jestem
Pochylałem się nad tobą, by lepiej Cię usłyszeć. Doskonale czułem na swojej skórze Twoje przyspieszone tętno i dreszcze, które nawiasem mówiąc, również dopadły mnie. Z każdą sekundą coraz intensywniej wpatrywałem się w Twoje brązowe tęczówki, aż w końcu mój wzrok zjechał łapczywie na delikatne usta.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale do dzisiaj nie żałuję. Jak na razie to była jedyna dobra decyzja jaką podjąłem.
Oczywiście, byłaś na tyle spostrzegawcza i dostrzegłaś moje rozkojarzenie. Uśmiechnęłaś się wtedy do mnie tak niewinnie… Tak inaczej niż reszta dziewczyn.
Dzieliły nas milimetry, skarbie. Dosłownie milimetry, które wydawały się być wtedy jak milion kilometrów.
Gdy w końcu miałem cię przyciągnąć do siebie i wpić się w Twe usta, drzwi do cieplarni otworzyły się z głośnym hukiem, a do środka wparował Blaise. Do dziś wypominam mu jego wtargnięcie, bo może gdyby nie on, wszystko inaczej by się potoczyło.
Następnego dnia, zachowywałaś się tak, jakby nic nie miało miejsca. Rozmawiałaś ze mną, owszem, lecz ani razu nie zobaczyłem w Tobie tego samego co tamtej nocy. Mimo to, nawiązaliśmy nikłą nić porozumienia.
Pisałem z Tobą całe lato, kochanie. Byłaś moją jedyną deską ratunku i osobą znająca moje obawy i troski.
Ty również zaczęłaś mi się zwierzać. Traktowałaś mnie jako swoje oparcie, byłem tego pewny. Raz przecież przysłałaś mi trzy stronicowy list na temat Weasley'a. Nie wiedziałaś co robić, ponieważ zaczęło Ci na nim zależeć. Nawet nie wiesz, jak cholernie bolało mnie to, że żywisz tak mocne uczucia do niego.
Nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale dokładnie po tym liście połowa mojego pokoju została zdemolowana na drobny mak. Potrzebowałem kilku godzin, by w końcu jako tako dojść do siebie i stać się ponownie zimnym i opanowanym Draconem. Mimo to, doradziłem Ci najlepiej jak potrafiłem. Chciałem być dla ciebie chociażby przyjacielem. Może nie tak wspaniałym jak Potter, nie tak głupim jak Weasley, ale czułem, iż potrzebowałaś wsparcia.
Tydzień później, czarna sowa, przyniosła mi Twoją odpowiedź. Pomogłem Ci, albowiem w końcu zebrałaś się na odwagę by z nim o tym porozmawiać. Szkoda, że byłem takim tchórzem i nie posłuchałem swojej własnej rady…
W końcu nasz 6 rok szkolny zaczął się z wielkim hukiem. Po ponad miesiącu, ponownie zobaczyłem Cię, z wielkim uśmiechem na ustach i iskierkami w oczach. Tak bardzo mi tego brakowało, wiesz kochanie? Już wtedy zauważyłem, iż przez tą jedną noc, zdążyłem się do Ciebie przywiązać. Przytuliłaś mnie na powitanie, nie zważając na zdziwione miny wszystkich wokół.
I jesteśmy ja i ty i cała reszta ludzi i
Nie wiem czemu nie potrafię oderwać od Ciebie oczu.
Ponownie poczułem się niezwykle, i zapewne ty też. Wiedziałem to w twoich oczach. Radość. Jedną wielką radość.
Wszystko co ona robi jest piękne
Wszystko co ona robi jest prawidłowe
To był jedyny moment, w którym mogłem cię przygarnąć do siebie, nie zważając na konsekwencje.
Później było już tylko gorzej.
Każdy w Hogwarcie wiedział o Tobie, słońce. O Tobie i Weasley'u, ale znając życie Tobie to nie przeszkadzało. Byłaś szczęśliwa, a ja przez to również. Spotykaliśmy się w Pokoju Życzeń, raz na jakiś czas. Może tego jeszcze nie wiesz, lecz na każde spotkanie czekałem jak szalony.
Pewnego dnia, zauważyłem zmianę w Twoim zachowaniu. Chodziłaś przygaszona, nie odzywałaś się do nikogo, zbywałaś mnie. W końcu udało mi się Ciebie złapać na przerwie w toalecie na trzecim piętrze. Płakałaś. Płakałaś przez niego i nawet nie próbowałaś tego ukryć.
Przytuliłem Cię, podświadomie rozkoszując się Twoją bliskością. Powoli wyczuwałem, jak zasypiasz w moich ramionach, więc szybko przeniosłem Cię do dormitorium i ułożyłem wygodnie na moim łóżku. Wtedy ponownie się obudziłaś i zalałaś jeszcze głośniejszym szlochem. Dopiero po kilkunastu minutach udało mi się w miarę Cię uspokoić, złotko. Moje serce pękało na pół, na widok Twojej zapłakanej twarzy, lecz dzielnie udawałem obojętność.
Zaczęłaś opowiadać, jak przyłapałaś tego sukinsyna na zdradzie. Uwierz mi, kochanie, miałem ochotę zabić go gołymi rękoma, ale nie pozwoliłaś mi na to. Twoja dłoń spoczęła na mojej, a cała złość wyparowała tak szybko jak się pojawiła.
Od tamtej pory dość często bywałaś gościem w moim dormitorium. Dokładnie wtedy nasze relacje zaczęły przybierać niebezpieczny dla mnie obrót sprawy. Z każdą chwilą coraz bardziej się od Ciebie uzależniałem. Od Twojego głosu, zapachu, od Twoich oczu, ust, brązowych włosów, uśmiechów… Ty też zaczęłaś pokazywać, że Ci zależy. Tak naprawdę.
W połowie lutego zaproponowałem, byśmy poszli na koncert do Hogsmede. Akurat grała lokalna kapela, a ja za wszelką cenę chciałem Cię wyciągnąć z tego przytłaczającego zamku. O dziwo, zgodziłaś się. Poszliśmy ramię w ramię. Ja pełen nadziei, a ty pragnąca rozrywki.
Pamiętam, że wypiłaś przed występem kilka szklanek ognistej, lecz nic nie wskazywało na to, byś była pijana. Zaczęliśmy się dobrze bawić i tańczyć. W pewnym momencie, zaciągnęłaś mnie na zaplecze i przyciągnęłaś do siebie szepcząc mi do ucha to jedno tak wiele znaczące dla mnie słowo "dziękuję".
Pamiętam, że wypiłaś przed występem kilka szklanek ognistej, lecz nic nie wskazywało na to, byś była pijana. Zaczęliśmy się dobrze bawić i tańczyć. W pewnym momencie, zaciągnęłaś mnie na zaplecze i przyciągnęłaś do siebie szepcząc mi do ucha to jedno tak wiele znaczące dla mnie słowo "dziękuję".
Tylko jedna chwila, to wszystko czego potrzebuje
W odpowiedzi uśmiechnąłem się łagodnie i pogłaskałem cię po policzku. Spojrzałaś mi głęboko w oczy, a ja już więcej nie mogłem dusić w sobie uczuć. Bez zastanowienia wpiłem się w Twoje piękne malinowe usta, napawając się tą chwilą. Nie minęła nawet sekunda a odepchnęłaś mnie od siebie, dalej trzymając za skrawek koszuli. Żar ogarnął całe moje ciało, tak, że ledwo co nad sobą panowałem. Nie myślałem nad tym co robię.
Ku mojemu zdziwieniu, po chwili zastanowienia ponownie złączyłaś nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
Miałem wrażenie, iż również czerpałaś przyjemność z naszego zbliżenia, ponieważ rozchyliłaś lekko wargi i pozwoliłaś by mój język współgrał z Twoim. Nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. W końcu, po tylu miesiącach męki należałaś tylko do mnie. Moja radość w tamtym momencie nie mogła równać się żadnej innej, a pożądanie sięgało zenitu. W przypływie adrenaliny, wziąłem Cię na ręce i przyparłem do ściany. Ty w zamian wplotłaś dłoń w moje platynowe włosy. Dokładnie wtedy, Hermiono, uświadomiłem sobie, że żywię Cię bardzo silnym uczuciem. Zjechałem z pocałunkami do twojej szyi przy tym szepcząc jak bardzo Cię kocham…i tu czar prysł.
Niespodziewanie, oderwałaś się ode mnie i popchnęłaś z całej siły na ziemię. Byłem rozkojarzony, więc lekko zachwiałem się na nogach, lecz to wystarczyło, byś mogła aportować się z lekkim trzaskiem, Bóg wie gdzie.
Te pięć słów w mojej głowie
Krzyczy "Czy my bawimy się jeszcze?"
Stałem tam jeszcze przez 20 minut, skarbie. Nikt nigdy w życiu nie skołował mnie tak jak ty. Nawet nie próbowałem Cię szukać... Wiesz dlaczego? Bo dokładnie wiedziałem, że potrzebujesz czasu i naciskanie w niczym nie pomoże.
Pięć godzin później dostałem list od ciebie z wiadomością, iż musimy koniecznie pogadać. Przystałem na tą propozycje. Nawet sobie nie wyobrażasz, z jaką nadzieją szykowałem się na to spotkanie.
To nie jest tak, że tego nie wiedziałaś
Powiedziałem, że cię kocham i przysięgam, że nadal tak jest
Musiało być rzeczywiście niedobrze
Bo życie ze mną, musiało cię, cholera, prawie zabić.
O 12 po południu stałem koło jednego z gargulców, wypatrując ciebie z największą uwagą. Naprawdę zależało mi na Tobie, Hermiono.
W końcu Cię zobaczyłem. Miałaś przygaszone oczy, lecz ja nie zwróciłem uwagi na Twój stan. Cieszyłem się, iż w ogóle przyszłaś. Niestety nie byłaś sama. Zabrałaś ze sobą Weasley'a, pamiętasz? Do dzisiaj nie rozumiem, czemu to zrobiłaś… Podeszliście do mnie, a Twoja twarz, skarbie, nie wyrażała żadnych emocji. Zupełnie tak, jakbyśmy się zamienili rolami. Teraz to ja byłem słaby i kruchy, a Ty zyskałaś moc.
Wiem że nie przyprowadziłaś mnie tu żebym utonął
Więc dlaczego jestem dziesięć stóp pod wodą i do góry nogami?
- Co się stało? - spytałem, lecz jedyne co usłyszałem w odpowiedzi, to dźwięk łamanej kości. Jak się później okazało, był to mój nos. Jęknąłem z bólu i spojrzałem tępym wzorkiem wprost na Ciebie, kochanie.
Patrzyłaś na mnie, a Twoje oczy były puste jak rozbita szklanka. Twój ukochany wczuł się w rolę bohatera i rzucił mną o mur Hogwartu. Na początku próbowałem się bronić, co wychodziło mi perfekcyjnie.
Jedną ręką trzymając Weasley'a, przybliżyłem się do Ciebie, a Ty krzyczałaś bym zostawił rudego w spokoju. Gdy tego nie uczyniłem… nazwałaś mnie ŚMIERCIOŻERCĄ. Tak Hermiono, nazwałaś mnie ŚMIERCIOŻERCĄ i nie wyglądałaś tak, jakbyś tego żałowała.
Już nie miałem o co walczyć.. Miałem wrażenie, że ktoś wylał na moją głowę dzbanek zimnej wody i rzucił tysiąc razy zaklęcie niewybaczalne. Nie odezwałem się jednak ani słowem, a moje ręce straciły poczucie władzy.
Weasley oczywiście to wykorzystał i wyrwał się z mojego uścisku. Chwilę później uderzył mnie w brzuch. Skrzywiłem się lekko, a krew zaczęła spływać mi z ust. Nie zareagowałaś… Patrzyłaś mi prosto w oczy i nic nie zrobiłaś.
Usłyszałem jak mówił coś o próbie gwałtu na jego dziewczynie, ale nie brałem jego słów na poważnie. Ogarnęła mnie ciemność.
Gdy kilkanaście dni później obudziłem się w szpitalu i nie zastałem Cię przy sobie uznałem, że ten rozdział życia mam za sobą. Zrozumiałem, że zasłużyłem sobie na takie traktowanie. I tak byłaś dla mnie za dobra, skarbie.
Więc nie przepraszaj
Tracę to, na co nie zasłużyłem
To, na co nie zasłużyłem
Postanowiłem wrócić do starej strategii, ale było za późno. Byłaś za dobrym obserwatorem i teraz znałaś moje słabe punkty. Mimo to brzydziłem się sam sobą oraz godzinami rozmyślałem nad tym, jakim cudem spieprzyłem naszą znajomość.
Resztę roku szkolnego przeżyłem jak w transie, a przed oczami miałem tylko widok waszej dwójki… szczęśliwych, zakochanych, jakby nic nie miało miejsca. Zapomniałaś Hermiono, kto cały czas był dla Ciebie? Kto naprawdę zawinił w tej całej sytuacji? Co zrobiłem nie tak?
Do dzisiaj nie wiem, skarbie. Jutro mija rok od tych wydarzeń. Dopiero teraz odważyłem napisać się do Ciebie ten list, ale mam przeczucie, że nie jest jeszcze za późno, że można jeszcze coś uratować. Jestem żałosny, ponieważ noszę w sercu nadzieję, bo wiem, że zasługujesz na coś lepszego, kochanie. Nie jestem perfekcyjny i zdaję sobię sprawę, jak wiele spieprzyłem, ale daj nam szansę… błagam Cię. Nie winię Cię za nic, lecz chciałbym przynajmniej wiedzieć, dlaczego? Kocham cię Hermiona, i chcę, żebyś zobaczyła, że facet taki jak ja też wie co to MIŁOŚĆ.
Wszystkie rzeczy które chciałbym ci powiedzieć
Po prostu nie płyną prawidłowo
Podróżuje po słowach, powodujesz że moja głowa wiruje
Nie wiem dokąd mam stąd pójść.
Jeżeli dostałaś ten list i dotrwałaś do końca, proszę Cię - spotkajmy się tam, gdzie się wszystko zaczęło. Będę na Ciebie czekać do północy.
Twój D.
16.08.1998.
Droga Granger…
Czekałem na Ciebie.. i wiedz, że będę czekać całe życie.
Trzy dni później w "Proroku Codziennym" na stronie tytułowej ukazał się obraz pięknej młodej dziewczyny, z burzą puszystych brązowych włosów i czekoladowymi oczami. Napis nad nią nie był tak zachwycający jak sama czarodziejka. Napisany czarną grubą czcionką, która zajmowała pół strony, tworzył jedno wyraźne słowo - "Zaginiona"
Wstrzymaliśmy oddech, gdy chmury zaczęły się formować
Ale ty zaginąłeś w dudnieniu burzy
W końcu zostaliśmy stworzeni, by żyć oddzielnie
Jak odrębne komory ludzkiego serca
Kolejna miniaturka, napisana pod wpływem emocji. Wybaczcie, jeżeli uważacie ją za ckliwą lub emocjonalną, ale po prostu czułam potrzebę napisania jej. Niedługo pojawi się druga część. W końcu nie wszystko jest takie proste jak się wydaję, lecz następnym razem, spowiadać się będzie...Hermiona.
Co do rozdziału pojawi się on najpóźniej w środę.
Wasza Skyler.
Zwierzenia Draco - idealne! <3
OdpowiedzUsuńO, jaka piękna. Listy posiadają coś magicznego (być może dlatego, że zostają przyciemnione przez dzisiejsze SMSy) i ty doskonale je piszesz :) Jeszcze parę lat, a będziesz pisać jak Jane Austen :) Wyznania Dracona był bardzo wzruszające i dużo miłości włożył w pisanie tego listu. Nie rozumiem zupełnie postawy Hermiony, ale może w drugiej części się coś wyjaśni. Zakończenie było tajemnicze.
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka, czekam na kolejną część. bardzo fajny pomysł z tymi listami ;)
OdpowiedzUsuńWięc...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, Ty już wiesz, że uwielbiam tą miniaturkę, ten tekst i tą postać Draco jako cudownego, troskliwego mężczyzny. Jest taki inny, a jednocześnie tak podobny do postaci wykreowanej przez J.K Rowling.
Uwielbiam Cię za zmienienie zakończenia. Wersja numer jeden była be, stfu, niedobra. xD Tak jest lepiej, a jeszcze wizja drugiej części! Wspaniaaale! ^^
Powtórzę tylko, że uwielbiam Twój styl pisania - taki lekki, obrazowy. Widać, że kochasz to, co robisz. Iii w ogóle, Ty wiesz że Cię uwielbiam i te sprawy, więc już nie będę pisać.
Pozdrawiam,
Vilene + jej pies, który właśnie wskoczył na łóżko i domaga się głaskania
(nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)
super kochana! tylko szkoda, że przez cb płaczę... ;c No nic, muszę czekać na następny rozdział! ;* w długi weekend powinien pojawić się rozdział! ;3 WENY! ^^
OdpowiedzUsuńSky! To było słodkie. Takie romantyczne <3. Sama chciałabym dostać taki list.
OdpowiedzUsuńWyznania Hermiony, powiadasz? Uuuuuu! Czuję, że znów czeka nas kolejna dawka romantyzmu.
Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że jescze w tym tygodniu pojawi się nowy rozdział, bo zarówno Ty jak i Pola piszecie w tak niesamowity sposób, że każdy Wasz kolejny rozdział jest cenniejszy niż najwspanialsze skarby świata.
Buziaki ;*.
Cudo <3 tyle mogę powiedzieć ... Zakochałam się w tej miniaturce i mam nadzieje na kolejna część :)
OdpowiedzUsuńNienawidze takich opowiadań...
OdpowiedzUsuńAle na tym się poryczałam...
Naprawdę, to było piękne...
To jest pierwsze opowiadanie jakie przeczytałam na twoim blogu, ale to co piszesz i jak piszesz nie pozwala mi wcisnąć tego czerwonego krzyżyka w prawym górnym rogu.
Dlatego od teraz będę tu stałą bywalczynią :))
I muszę się tu zgodzić z Wiklarą - ja też czekam na drugą część (jeżeli będzie)
Dziękuję ci za to opowiadanie które mnie wzruszyło(co nie zdarza się często), pozdrawiam i życzę ci weny, czasu i możliwości :))
A! i jeszcze mam prośbę - czy mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na gg (26277355) jeżeli to dla ciebie nie problem ??
Hentai~
"Co do rozdziału pojawi się on najpóźniej w środę" ...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi to mówić, ale wasz styl pisania jest dość dziwny... Zadna z was nie czyta poprzednich notek? Potrzebujecie troche przypomnienia poprzedniej? To takie trudne, móc przeczytac końcówkę i już wszystko gra, nikt nie ma pretensji. Co do notek, to ja jestem za i to jak najbardziej.:) Teraz pewnie nie macie czasu na nowe notki, bo nauka..., ale ja mam nadzieje, że notka, która jest od początku opowiadania, do jego końca doprowadzi innych, wole tłumaczyć na gg fragmenty notek, niż całe opowiadanie, ale jak pokazałam je siostrze to stwierdziła że jest niezrozumiałe, broniłam was i mam nadzieję że już nigdy nie napisze zadna z was nie napisze nic co jest niezgodne z inną treścią, to taka rada, a teraz pozwól idę płakać.:)
OdpowiedzUsuńMilutka5
Piękne i wzruszające ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards i The Versatile Blogger. Więcej na http://expecto-patronum-dramione.blogspot.com/2013/07/nominacje-i-inne-rewelacje.html#more
OdpowiedzUsuń