~Draco~
(Skyler;*)
Dzisiejszy dzień w sumie nie miał się wyróżniać niczym szczególnym. Słońce przedzierało się przez ciemne Londyńskie chmury, a mugole gnali do swojej wymarzonej lub znienawidzonej pracy.
Wszystko wydawało się takie tutejsze jak i w pewien sposób nudne i normalne.
Tylko nieliczni dostrzegli w tym całym idealnym obrazku smugi, wykonane przez kogoś, kto właśnie w tej sekundzie bardzo prawdopodobnie przechadzał się ciemnymi drogami na Pokątnej. Ten ktoś mógł wybić połowę miasta jednym skinieniem dłoni, lecz za cel wybrał sobie nic nie winnego, przesiąkniętego cierpieniem chłopaka z blizną na czole.
W mniemaniu Czarnego Pana to właśnie ten czarodziej stawał mu na drodze do zawładnięcia nad szlamami jak i istotami niemagicznymi. Ale mimo walki jaką toczyli codziennie, Voldemort był już coraz bliżej swojego celu i nikt nie mógł go powstrzymać. Nawet słynny Harry Potter.
Takie myśli cały czas wędrowały po głowie 16-letniego Dracona Malfoya, syna Śmierciożercy i Narcyzy Malfoy, z domu Black. To było do niego niepodobne, ponieważ zawsze starał się odrzucać od siebie mroczne scenariusze, ale teraz, gdy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił na dobre, a on według swojej (tak przynajmniej myślał) jak i ojca woli miał mu służyć? Miał, za wszelką cenę zabijać niewinnych jak i zdrajców krwi?
Chłopak uśmiechnął się do siebie krzepko, podczas gdy przekraczał barierkę oddzielającą stację od peronu dziewięć i trzy czwarte. Nie umiał ukryć, że podobała mu się perspektywa pozbycia się wszystkich szlam i Pottera, ale wieczna wierność komuś, kto odebrał mu w pewnym sensie dzieciństwo? To przychodziło mu już z trudnością.
- Do zobaczenia - powiedział Luciusz żegnając gorzko chłopaka. Pan Malfoy nie kwapił uczuciami ani do swojej żony ani do syna, który niemiłosiernie go ostatnimi czasy rozczarował. Otóż Śmierciożerca liczył na niego całym sercem i miał nadzieję, że właśnie on, Draco, przywróci zniszczoną dozgonnie dumę, jaką kiedyś nosiło ich nazwisko wśród zwolenników Voldemorta.
Mimo iż ślizgon wybrał już ciemną stronę, dalej widział w jego oczach wahanie jak i niepewność.
Mimo iż ślizgon wybrał już ciemną stronę, dalej widział w jego oczach wahanie jak i niepewność.
Nawet samemu młodemu arystokracie trudno było pojąć swe własne zachowanie, więc nie oczekiwał, że zawsze surowy ojciec je nagle dobrodusznie zrozumie i zostawi go w spokoju.
Przez te wszystkie lata nastolatek nauczył się myśleć dość realistycznie, a może raczej ponuro?
- Trzymaj się - tym razem była to jego matka, która po chwili trzymała go w żelaznym uścisku. Chłopak nie poruszył się ani o milimetr lecz również nie odepchnął dobrodusznej Narcyzy, co w jego przypadku było szczytem pokazywania swoich uczuć. Po prostu nie lubił być miękkim, rozczulającym się nad własnym losem chłoptasiem, zwłaszcza w tych ciężkich czasach.
Gdy w końcu zdesperowana matka pozwoliła mu wyrwać się z tej "rodzicielskiej troski" kiwnął ostatni raz głową w kierunku Malfoy'ów i najszybciej jak potrafił zniknął za drzwiami ekspresu Hogwart po czym usiadł w miejscu przeznaczonym dla Ślizgonów łapiąc się za głowę.
Na szczęście żaden z uczniów nie pomyślał o wejściu do pociągu, więc Draco mógł bez większych przeszkód uspokoić swe myśli, które krążyły jak błyskawica w jego umyśle. Niedługo będzie już w Hogwarcie i kolejny raz postara się udawać, iż wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Zapewne Crabbe i Goyle nie zauważą w jego zachowaniu ani jednej zmiany, lecz co jeśli Zabini lub ta głupia Parkinson zaczną mu się bacznie przyglądać? Odkryją jego tajemnicę, iż został wiernym sługą Czarnego Pana? Przecież na razie nikt nie miał prawa o tym wiedzieć. Voldemort liczył na Dracona i był jego "tajną bronią". Kolejny szpieg w zamku, który bez namysłu będzie mu przekazywał wszystkie niezbędne informacje nadawał się na to, by przy pierwszej lepszej okazji wypalić mu mroczny znak na lewej ręce i zniszczyć dotychczasowe życie chłopaka.
Malfoy zaśmiał się nerwowo, podciągając swój rękaw do góry. Nie mógł uwierzyć,że tak łatwo przystał na to wszystko.. W sumie przecież o tym marzył prawda? Żeby stać się jak jego ojciec czy też Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, więc czemu czuł się jakby popełnił największy błąd w swoim życiu?
„To tylko strach" - przeleciało mu przez głowę i o dziwo zgodził się z tym stwierdzeniem. Musiał się do tego przyznać, iż naprawdę przez ułamek sekundy, w której trwały te wszystkie przemyślenia, pierwszy raz odczuł aż tak mocne uczucia.
Zanim cokolwiek do niego dotarło, wyrzucił z siebie negatywne odczucia i skupił na dobrych, po czym skierował wzrok na znak rozpoznawczy śmierciożerców. O dziwo spodobało mu się to co zobaczył. Duży czarny symbol złowrogiej czaszki, rozciągał się na jego przedramieniu od czasu do czasu poruszając się niejednoznacznie, jakby informował wszystkich, iż Czarny Pan przejmuje władzę. Gdy tylko ktoś oprócz Dracona go dotknął, młody Ślizgon odczuwał niewyobrażalny ból, który po chwili roznosił się po całym ciele. Miał już okazję tego doświadczyć, gdy głupia plugawa sprzedawczyni w sklepie chciała pobrać od niego wymiary na nową szatę. Naprawdę miał ochotę rzucić na nią jedno z zaklęć niewybaczalnych.
Ciążyło mu to niezmiernie na sercu lecz doszedł do wniosku, iż można się do tego przyzwyczaić. W końcu żyją teraz w wymagających czasach, a pokazywanie bólu, świadczyło o swojej własnej nieprzewidzianej słabość. Coś o tym wiedział, po 16 latach przebywaniu na dworze rodziny Malfoyów. Blondyn rozłożył się nonszalancko na fotelu i na moment zamknął oczy.
„Dobrze" - pomyślał - „Jeżeli Czarny Pan mnie potrzebuje będę w każdej sytuacji gotowy" - postanowił zadowolony z podjętej decyzji, pozostawiając każde wahania jak i niepewność za sobą.
Nie po to całe życie czekał na tą chwilę, by teraz tak po prostu od niej uciec. Każdy głupi by tak zrobił ale nie on…nie Draco Malfoy. Miał przeczucia, iż przez to wszystko co do tej pory znał, ulegnie zmianie.
Sama myśl o tym, że kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym twarz słynnego Pottera znieruchomieje, poprawiały mu humor, bardziej niż milion fasolek berttiego botta. Chłopak nienawidził Wybrańca całym swoim lodowatym sercem i sam nawet nie umiał wyjaśnić czemu. Może przez wzgląd na jego przyjaciół? Tego durnowatego, zdrajcy Krwi Weasleya i kujonicy, a zarówno szlamy Granger?
Było to bardzo prawdopodobne, ponieważ Draco nie tolerował takich odludków w świecie czarodziei. Zapewne było to spowodowane tym, że miał podobne zdanie co Salazar Slytherin.
Mimo to, nawet najmniejszy ruch Pottera doprowadzał go do szaleństwa.
Ten cały Wybawiciel robił koło siebie coraz więcej szumu, co nie przypadało do gustu Draconowi.
Uważał, że chłopak jest zwykłym pozerem i naiwną sierotą myślącą, iż zdoła pokonać czarnego pana. No cóż…każdy wybiera swój los, więc niech "Potterowska" banda się nie dziwi, gdy nagle Voldemort ich wszystkich wybije. Wtedy w końcu zazna spokoju i nie będzie musiał wyręczać się w gnębieniu szlamy jak i biedaka Wesleya. Miałby chwilę wytchnienia.
Nagle usłyszał dźwięk lokomotywy, która miała nieprzyjemność wybudzić go z chwili zamyślenia. Przeklął głośno współczując samemu sobie, ponieważ wiedział co zaraz nastąpi.
Tłumy dzieciaków za kilka minut zaczną wchodzić do przedziałów, a Ślizgoni (w szczególności Blaise i Pansy) będą wypytywać o nowości związane z Czarnym Panem, natomiast on wrednym i aroganckim tonem odpowie, że to nie ich interes. Rzygał już takim scenariuszem, albowiem znał go na pamięć.Nigdy przed swoimi "przyjaciółmi" nie pokazywał jak bardzo przejmował się daną sytuacją. Z resztą, mało ich to interesowało. No może z wyjątkiem Zabiniego, który jako jedyny przebywał w towarzystwie Dracona, bo to lubił. Nie wliczając uciążliwej Pansy.
Pragnąc nacieszyć się ostatnimi chwilami wolności otworzył powoli powieki i wyjrzał przez okno.
Scena, którą zobaczył tak bardzo go zaciekawiła, żepostanowił śledzić dalszy rozwój wydarzeń...
~Hermiona~
(Pola.)
Wraz z rodzicami, Hermiona przyjechała na stację King Cross. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że to jest już koniec wakacji. Owszem, cieszyła się, że wraca do Hogwartu, do swoich przyjaciół i świata magii, lecz bolało ją, iż musi opuścić rodziców. Bardzo ich kochała. Przez te wakacje zżyli się ze sobą jeszcze mocniej. Ciężko było jej się pogodzić z tym, że zobaczy ich pewnie dopiero w święta. Mimo tego, że ciągle ich widziała, że właśnie szli pospiesznym krokiem u jej boku, to już zaczęła za nimi tęsknić. Nawet za tą obsesyjną nadopiekuńczością, którą nie raz doprowadzali Granger’ównę do niemałego szaleństwa. Ale w głębi serca lubiła, gdy tak się o nią troszczyli. W Hogwarcie było jej do tego bardzo tęskno. Wiedziała, że pewnie na początku ciężko będzie jej się przyzwyczaić do braku obecności jej opiekunów.
W końcu zatrzymali się. Dziewczyna za moment miała zniknąć za murem peronu i odjechać do szkoły magicznej. Spojrzała w zalane łzami oczy swojej rodzicielki oraz na twarz swego ojca, który obdarował ją dopingującym uśmiechem.
- Będziemy tęsknić, Mionko - wychlipała bliska płaczu pani Granger, przytulając mocno do siebie córkę.
- Dasz sobie radę, mój ty prymusie - zachichotał tata biorąc Gryfonkę w swoje silne ramiona.
Nastolatka uśmiechnęła się lekko pod nosem. Odwzajemniła ucisk, po czym delikatnie wyrwała się z objęć ojca. Popatrzyła na nich tęsknym wzrokiem tłumiąc w sobie łzy.
- Ja też będę za wami tęsknić. Kocham was - wyszeptała, po czym odruchowo odwróciła głowę w stronę muru - Muszę już iść. Trzymajcie się - dodała, po czym wzięła walizki w dłoń - Krzywołap! Cicicić, chodź! - zawołała kotka, którego zamknęła w klatce.
Wzięła głęboki oddech. Obdarowała ostatnim czułym spojrzeniem rodziców. Po tym geście zebrała się w sobie i przeszła przez ścianę. Chwilę potem znajdowała się już na peronie 9 i ¾. Zdeterminowała się i nabrała hartu ducha. Zdawała sobie sprawę, że nie może żyć wiecznie tęsknotą do rodziny. Musiała dać sobie jakoś radę. Przez te wakacje zrozumiała kilka istotnych faktów. Przez swoje przemyślenia postanowiła, że zmieni kilka rzeczy w swoim życiu. Począwszy od ubioru, aż do stylu bycia. Metamorfoza, którą przeszła Gryfonka rzucała się w oczy. Miała na sobie czarny podkoszulek oraz jasno-niebieską koszulę w różowo-fioletowe kratki. Jeansy idealnie przylegały do jej nóg. Może strój bardzo odzwierciedlał modę mugoli, ale Hermiona ubrała się zdecydowanie oryginalnie, a co najważniejsze - ładnie. Lokowane włosy swobodnie opadały na jej ramiona. Na jej twarzy szło dostrzec lekki makijaż. Niektórzy chłopcy nie potrafili przejść obok niej obojętnie. A jednym z takich chłopaków był McLaggen, który zatrzymał Granger’ównę.
- Hej, Hermiona - przywitał ją szybko.
- Cześć, Cormac- odparła dość pewnym siebie głosem.
To była kolejna zmiana w nastolatce. Postanowiła nie uciekać od chłopaków, lecz rozmawiać z nimi, jeśli będzie taka potrzeba, a może nawet nie raz uciec się do filtru? W każdym bądź razie pragnęła, aby przestano ją uważać za nieprzystępną, obrzydliwą kujonkę, szlamę. To musiało się zmienić.
- Co tam u ciebie? Jak ci minęły wakacje? - zagadał ją zadowolony z przystępności dziewczyny.
- Ah… Wiesz, nic szczególnego. Ale nie narzekam. Wypoczęłam za wszystkie czasy. A co u ciebie? - odparła siląc się, by jej ton brzmiał jak najbardziej sympatycznie.
-Mnie wakacje minęły nawet dobrze. Trochę podróżowałem. Byliśmy z rodziną we Włoszech. Bardzo mi się tam podobało. Urokliwy kraj. Musisz tam kiedyś pojechać. Gorąco polecam. - McLaggen nie spuszczał z Hermiony wzroku. Patrzył na nią z tak wielkim pożądaniem, że przez to na twarzy Gryfonki pojawiły się rumieńce.
-Wierzę, że musiało być cudownie - uśmiechnęła się do niego lekko.
**********
W tym samym czasie Ron Weasley stał i rozmawiał z swoim najlepszym przyjacielem, Harrym Potterem. Opowiadali sobie, co spotkało ich w wakacje. Gadali jak najęci. Jednak w pewnej chwili uwagę rudzielca przykuła Hermiona, przyjaciółka i obiekt jego westchnień.
Normalnie to bardzo ucieszyłby się na jej widok, lecz nie dzisiaj. Cały czar prysł, gdy zobaczył ją rozmawiającą z tym lalusiem McLaggenem. Jego serce zostało przepełnione okrutną zazdrością. Zostało one pokute, niczym tysiącami szpilek. Wpadł w furię, kiedy zorientował się, że Cormac z nią po ludzku filtruje. Nie zamierzał do tego dopuścić. Zostawił ogłupiałego Harrego samego ruszając w kierunku Granger’ówny.
**********
Cormac i Hermiona spostrzegli zbliżający się w oddali pociąg. Chłopak spojrzał na rówieśniczkę czule. Dziewczyna na ten gest ponownie się zarumieniła. Nie lubiła być adorowana przez chłopaków z tak wysokiej ligi, gdyż wprawiało ją to w nie lada zakłopotanie.
- No cóż. Zbliża się ten słynny pociąg - mruknął nastolatek - Chodź tutaj - wyszeptał tuląc ją do siebie.
Hermiona z lekkim wahaniem odwzajemniła uścisk. Wtuliła się w jego mięciutki sweterek, wdychając aromat jego perfum. Gdy oderwali się od siebie, oboje obdarowali się uroczym uśmieszkiem. Wyglądało to tak, jakby dziewczyna rzeczywiście była w nim zakochana.
- To tak na „do widzenia” - zachichotał lekko - Ale zanim znikniesz mi z pola widzenia, odpowiesz mi na jedno pytanie? - Granger przytaknęła powoli głową - Wyszlibyśmy gdzieś razem, przy najbliższej możliwej okazji? Wiesz, na randkę? - spytał, przez co Hermionę totalnie zatkało.
Wtedy jednak między nimi stanął Weasley. Chwycił nastolatkę pod rękę mierząc rywala groźnym spojrzeniem. Ani Cormac, ani Hermiona nie mieli pojęcia, o co chodzi rudzielcowi.
- Przykro mi, lalusiu, ale ona jest już zajęta - na te słowa McLaggen popatrzył pytająco na nastolatkę.
Ta jak oparzona wyrwała się z ucisku Rona, mrożąc go spojrzeniem. Zirytowało ją jego zachowanie i to bardzo. Obsesyjna miłość przyjaciela do niej stała się wręcz uciążliwa. On w dużym stopniu uprzykrzał jej życie. To nie była już ta sama przyjaźń, co kiedyś.
- On bredzi - zwróciła się do szatyna, któremu widocznie ulżyło na te słowa.
- Wcale nie bredzę, kochanie - upierał się dalej przy swoim Ron.
- Czy ty naprawdę jesteś tak głupi i nie rozumiesz tego, co Hermiona do ciebie powiedziała? - do akcji wkroczył rozzłoszczony Cormac.
Weasley w jednej chwili wyciągnął różdżkę, celując jakąś nieznaną formułą zaklęcia w szatyna. Na szczęście chybił. Czar dotknął jakąś starszą kobietę, która stała się brzydka, jak wiedźma. McLaggen stał jak wryty. Wściekłość Gryfonki przekroczyła jednak wszelkie granice.
Nikt dawno nie doprowadził jej do takiej furii, jak Ron przed chwilą. Co on sobie wyobrażał? Że może bezkarnie ingerować w jej życie, tylko dlatego, że się w niej zakochał? Uważała to za totalny idiotyzm i brak poszanowania do niej z jego strony. Jeśli tak miała wyglądać ich „przyjaźń” to nastolatka miała ochotę mu podziękować i kazać wziąć buty i wynosić się z jej życia.
Hermiona rozzłościła się nie na żarty. Serce waliło jej jak szalone, a w głowie huczało tysiące myśli. Przez nerwy jej ciało zaczęło się trząść.
Spojrzała nienawistnym wzrokiem na ogłupiałego rudzielca, który wystraszył się jej niebezpiecznych ogników w oczach. Dziewczyna zamachnęła się, wymierzając chłopakowi jeden z najboleśniejszych, najbardziej siarczystych plaskaczy, jaki kiedykolwiek komukolwiek wymierzyła. Głowa Wesleya odgięła się automatycznie do tyłu. Jego policzek zaczął pulsować. Gdy go dotknął syknął z bólu. Granger nie zamierzała jednak na tym przystać. Nadal piorunowała go spojrzeniem.
- Co ty sobie myślisz?! Że możesz bezkarnie wpieprzać mi się w życie?! Że jako twoja dobra przyjaciółka będę to tolerować?! Myślisz, że twoje obsesyjne zakochanie nie działa mi na nerwy?! W takim razie bardzo się pomyliłeś! Nie życzę sobie, żebyś ingerował w moje sprawy, zrozumiałeś?! - wrzeszczała wściekła. Sama była zdziwiona, że potrafi aż tak się zdenerwować - Przepraszam cię za ten nikomu niepotrzebny incydent, Cormac- westchnęła zwracając się do lekko ogłupionego chłopaka - I oczywiście, z chęcią się z tobą spotkam. Jeszcze się zgadamy - dodała, czym totalnie uszczęśliwiła McLaggena.
Rozwścieczona dziewczyna zostawiła za sobą Rona. Zmierzała szybkim krokiem w stronę pociągu. Wkroczyła do niego pospiesznie, byleby nie spotkać się z rudzielcem. Nie miała najmniejszej ochoty słuchać jego tłumaczeń i nonsensownych opowiadań. Ostatnimi czasy zaczął strasznie działać jej na nerwy.
Wtargnęła więc do lokomotywy, przepychając się między uczniami. Pragnęła choć przez chwilę pobyć sama. Jednak jej obecnie największe marzenie nie miało się spełnić. W jednej z kabin siedział wygodnie Draco Malfoy, który mierzył szyderczym wzrokiem Gryfonkę.
Oczywiste, blondyn nie mógł pohamować zbędnego komentarza. Dzień Hermiony zaczął się tak pechowo, że mogło być tylko gorzej.
- Co, szlamo? Twój rycerz na ośle nie pozwala umawiać ci się na randki? Nieprawdopodobne… - parsknął ironicznym śmiechem.
-Odpieprz się, Ślizgonie. - wysyczała wściekle, czym totalnie zbiła z pantałyku młodego Malfoya. Naprawdę nie miała ochoty wysłuchiwać jeszcze jego ględzenia. Pragnęła tylko spokoju.
~Draco~
(Skyler)
Podczas gdy Gryfonka walczyła ze swoim gniewem, Draco próbował pohamować ironiczny śmiech, który aż sam się prosił o uwolnienie. Malfoy pierwszy raz widział Granger aż tak mocno wkurzoną i w sumie podobał mu się fakt, iż sprawił, że dziewczyna zaczęła posyłać mu mordercze spojrzenie.
- Granger, jakich ty słów używasz. Zapomniałaś, że jestem prefektem i mogę ci wsadzić szlaban za obrażanie innych? - zakpił świetnie się przy tym bawiąc.
- Jak już mówiłam, zostaw mnie w spokoju, marny sługusie - warknęła, a chłopak na słowo "sługus" zareagował od razu. Automatycznie wstał z wygodnego siedzenia i posłał swojemu wrogowi pytające spojrzenie.
- Jak mnie nazwałaś? - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Normalnie - wzruszyła ramionami - Na ciebie nie ma lepszego słowa - dodała, z szyderczym uśmiechem.
- Odezwała się szlama - prychnął, prowokując ją jeszcze bardziej.
-Przestań mnie tak nazywać! -krzyknęła, a Malfoy jak na zawołanie wyjął różdżkę.
- Nie będziesz mi rozkazywać! - zaśmiał się. Mimo wszystko naprawdę uwielbiał doprowadzać Gryfonkę do szału swoimi "oryginalnymi" wyzwiskami, które stosował już od lat.
Tylko tym razem, Granger nie popłakała się ani nie uciekła jak przestraszona dziewczynka, lecz dzielnie stała z uniesioną głową, nie bojąc się ataku ze strony Ślizgona.
I to był jej błąd. Skąd mogła wiedzieć, że Draco podczas tych wakacji naprawdę podszkolił się z czarów jak i zaklęć niewybaczalnych, więc bez problemu mógł na niej je wszystkie po kolei wypróbować.
- Chociaż raz mógłbyś mi odpuścić, ty mały parszywcu! - wydarła się na niego nie źle go szokując.
Widać również Herniona zmieniła taktykę podczas tych 2 miesięcy. Nie była już taka niewinna i nieśmiała jak wcześniej. Oczywiście Ślizgon nie zwrócił na to aż tak dużej uwagi, ponieważ bardziej poruszyły go słowa szlamy, niż jej "nowy" mocniejszy charakter. Nie zważając na wściekłość czarownicy, chłopak podszedł do niej w zawrotnym tempie i złapał za nadgarstki.
- Jeszcze słowo... - pogroził jej, lecz dziewczyna tylko się zaśmiała.
- A co? Zabijesz mnie i trafisz do Azkabanu tak jak cała twoja rodzina? Nie radzę - prychnęła.
Dla Dracona to było za wiele. Nie mógł pozwolić by taka osoba o mugolskich korzeniach go obrażała. Hermiona nawet nie wiedziała, że właśnie trafiła w czuły punkt blondyna.
Szarooki odepchnął ją od siebie mocno sprawiając, że dziewczyna upadła z głośnym hukiem.
Tym razem prefekt Slytherinu miał władzę nad marną podróbką czarownicy.
- Przynajmniej ja mam czystą krew, szlamo. Nie to co ty. Dziwię się, że ten twój Wesley się tobą nie brzydzi. Przecież może się od ciebie zarazić mugolstwem. Jego ojciec i tak już broni takich jak wy, więc może powinnaś zabrać się za niego? - splunął, odwracając się na chwilę. Był z siebie zadowolony. Nic tam mu nie poprawiało humoru, jak sprzeczki z durną kujonką rodu Gryfindora.
- Drętwota - krzyknęła dziewczyna, ledwo co zdając sobie sprawę z tego co robi.
Draco, nie spodziewając się ataku ze strony Miony, w ostatnim momencie uniknął uroku, lecz zaklęcie zdążyło go ugodzić w ramię
- Głupia szlamo! - ryknął, sycząc z bólu. Teraz rozpętało się istne piekło.
Dla obydwu stron, słowa wroga były za mocne by tak po prostu mogli sobie odpuścić.
Nie walczyli na śmierć czy życie. W tym momencie liczył się po prostu honor Gryfnoki jak i Ślizgona. Żadna strona nie zamierzała przegrać, więc pojedynek był naprawdę zacięty. Granger mierzyła wzrokiem swojego przeciwnika, nie żałując przed chwilą rzuconego zaklęcia, dosłownie przez kilka sekund, gdyż Draco zdążył wymyślić porządne zaklęcie, która (miał nadzieję) pozbawi dziewczynę swojej odwagi na dobre.
- Anapneo - mruknął w myślach, a niebieska błyskawica wystrzeliła kierując się na brązowowłosą.
- Protego - powiedziała wręcz natychmiast dziewczyna, co spowodowało, iż zaklęcie odbiło się od niej i rozbiło najbliższe okno.
- Zadowolona? Coś ty zrobiła? - warknął w jej stronę, widząc zdziwione spojrzenia uczniów wsiadających do pociągu,
- Fernukulus - ponowiła próbę, lecz tym razem z marnym skutkiem. Ślizgon był już na to albowiem przygotowany. Machnął tylko ręką, po czym skoncentrował się na wrogu, walcząc ze sobą by nie wypowiedzieć tego jednego słowa, które mogło zamknąć tej niewdzięcznicy buzię raz na zawsze.
- Co się z tobą stało Granger? Może jeszcze zaraz polecisz po Pottera, żeby cię obronił co? - spytał ironicznie, posyłając kolejne zaklęcie w przeciwniczkę. Tym razem, miał szczęście, ponieważ dziewczyna nie zdążyła zareagować i formułka "petrefikus totalus" uderzyła w nią ze zdwojoną siłą.
Wzorowa uczennica z Hogwartu zgięła się w pół, oddychając coraz szybciej i powstrzymując łzy, które napływały jej do oczu. Przecież obiecała sobie, że nie będzie już nigdy płakać! Niestety przez tego gada, jej obietnica zaraz miała zostać złamana.
W pierwszej chwili Draco miał już odpuścić, widząc zdruzgotaną twarz Gryfonki, lecz później dotarło do niego, że jest przecież śmierciożercą i nie może mieć litości do nikogo, a w szczególności do brudnych i nic nie wartych szlam. Podszedł do niej wolnym krokiem, uśmiechając się kpiąco.
- I co? Ze mną nie wygrasz - odrzekł pewnym siebie tonem. Był przekonany swoich racji, więc jakież było jego zdziwienie, gdy brązowooka siedemnastolatka złapała go ze lewą rękę popychając natarczywie na podłogę.
Chłopak aż krzyknął z bólu. Kolejny raz, ktoś dotknął tego cholernego mrocznego znaku powodując, że teraz miał ochotę obciąć sobie ramię. Czuł jak ból roznosił się po jego całym ciele, paląc od środka jego zawartość. Nienawidził tego uczucia, a Hermiona miała czelność sprawić, by doświadczył go jeszcze raz.
Najwidoczniej nawet Granger była zaskoczona zachowaniem Ślizgona, ponieważ cofnęła się kilka kroków do tyłu przypatrując mu się ze złością jak i przerażeniem.
Draco zapomniał już, że szlama tu jest. Przed jego oczami ukazały się czarne plamki, a różdżka wypadła z dłoni, jakby nagle okazała się bezużyteczna. Był jednocześnie wściekły jak i rozczarowany. Wściekły ponieważ, mroczny znak kolejny raz wyniszczał go swoim działaniem, a rozczarowany tym, że dał tak łatwo się podejść głupiej dziewczynie. Nie podobało mu się to w najmniejszym stopniu. W dodatku zażenowanie faktem, iż Gryfonka musiała obserwować jego cierpienie, przyprawiło go o dreszcze.
- Malfoy... -wykrztusiła, gdy chłopak próbował zahamować łzy cisnące mu się w oczy.
W końcu, gdy ból powoli go opuszczał, kołysząc się lekko uniósł ponownie różdżkę ku górze, wyklinając brązowowłosą od najgorszych.
- Zapłacisz mi za to.. -syknął, nie zdając sobie sprawy, że czarodziejka była niezwykle poruszona zaistniałą sytuacją - Cru...- zaczął, lecz nigdy już nie będzie w stanie dokończyć, ponieważ w drzwiach pojawił się nie kto inny, jak profesor Slughorn, nowo-stary nauczyciel eliksirów, który miał za zadanie zastąpić Snape, podczas gdy czarnowłosy przejął posadę obrony przed czarną magią.
- Stop! - ryknął nauczyciel o wyglądzie misia koaly.
Jak na zawołanie Malfoy i Granger opuścili różdżki, posyłając sobie mordercze spojrzenia mające za zadanie przysporzyć psychiczny ból drugiej osobie - Co tu się dzieje? - spytał już spokojniej Slughorn.
- A nie widać? - zaczął przepełnionym udawanym bólem Malfoy -Ta mała szlama zaatakowała mnie! - wytknął patrząc wyczekująco na staruszka.
- Z tego co widzę panie…?
- Draco Malfoy - odparł automatycznie chłopak nie kryjąc irytacji w głosie.
Czy ten cały pulchny starzec, nie mógł przyjść jakieś pięć minut temu, gdy to właśnie zdrajczyni krwi rzucała na niego uroki? To ułatwiłoby sytuacje a on, uchodziłby za poszkodowanego. Teraz jednak przez swoje głupie zachowanie, może zostać wydalony ze szkoły, nawet w niej nie będąc.
„Brawo, Draco, naprawdę Voldemort byłby z ciebie dumny" -pomyślał, ironicznie.
- Ach, więc panie Malfoy z tego co widziałem, to Pan rzucił się na dziewczynę i próbował pokonać siłą…uroku - powiedział coraz bardziej zdenerwowany. Zarówno Ślizgona jak i Granger zdziwiło dobranie słów nauczyciela eliksirów. Przecież widział a zarówno i słyszał zaklęcie, które chłopak miał zamiar rzucić na młodą nastolatkę.
Jednak żadne z nich nie przypuszczało, iż ten siwowłosy mężczyzna próbuje za wszelką cenę pozbyć się z głowy tego zaklęcia, które tak często wypowiada jego niegdyś ulubiony uczeń.
- To nie tak..- zaczęła automatycznie przestraszona czarownica. Draco mimowolnie prychnął głośno na jej słowa. Mógł się tego spodziewać, że stara wersja kujonicy dalej siedzi w tej szlamie. Z resztą nie dziwiło go to. Jedyne co było tutaj nienormalne, to ten cały profesor Slughorn i jego zachowanie.
- Bez dyskusji - fuknął na nich pulchny człowieczek z ognikami w oczach - Panie Malfoy będę zmuszony ukarać pana jak i pańską…koleżankę i odejmuję wam po 20 punktów, a do tego z góry mówię o szlabanie - dodał bardziej spokojniej.
- CO? - wybuchnął Ślizgon, nie wytrzymując. Pięknie.. po prostu idealnie! Przecież w tym roku miał chociaż na chwilę zapomnieć o jakiś problemach i cieszyć się ostatnim rokiem spokoju, powoli szykując się na jakiekolwiek przeznaczone mu przez Voldemorta zadanie.
- To co pan słyszał - odrzekł ze sztucznym uśmiechem Slughorn.
- Panie profesorze... - spytała błagającym głosem Gryfonka. Draco musiał przyznać, że udawanie poszkodowanej wychodziło jej perfekcyjnie - Czy nie da się jakoś ominąć tego szlabanu? Naprawdę uważam, że to jest niepotrzebne - prosiła.
- Pani Granger, dużo już słyszałem o Pani dokonaniach w tej szkole, lecz niestety tak nakazuje regulamin i nic nie mogę na to poradzić. Na pocieszenie, zdradzę wam sekret i powiem, że świetnie opanowaliście zaklęcia - pochwalił każdego z osobna. Mafloy ledwo co trzymał się na nogach.
Miał ochotę zabić tego małego grubego dziadka gołymi rękami, a to wszystko przez tą obskurną dziewuchę, której z całego serca nienawidził. Nie mógł uwierzyć, że teraz spędzi kilka tygodni z nią wykonując jakieś pieprzone zadanie.
- Dzięki - oparł sarkastycznie chłopak, uśmiechając się ironicznie - Ćwiczę je specjalnie na takie okazje - dokończył złośliwie, na co Hermiona obdarzyła go jednym z najbardziej nienawistnych spojrzeń jakie widział w historii. Przez pierwszą chwilę, miał zamiar oddać jej tym samym, lecz się powstrzymał i spuścił wzrok. I tak już miał przechlapane, a nie wiedzieć czemu w tamtej chwili nie chciał jeszcze bardziej sobie nagrabić.
- Właśnie widzę Draco - mruknął nauczyciel, uśmiechając się przyjacielsko - W takim wypadku, zapraszam Was na podwieczorek który odbędzie się za 2 godziny, w specjalnym przedziale-powiedział, a prefekci jak na zawołanie zakrztusili się swoją śliną.
- Będzie nam niezmiernie miło - wykrztusiła Herniona, siląc się, by jej głos brzmiał wystarczająco łagodnie, chociaż ślizgon wyczuł tam nutkę ironii. Mimowolnie zachichotał.
- Oczywiście…- burknął blondyn, udając radosnego.
- W takim razie, zostawiam was samych i bez żadnych, pojedynków - pogroził sztucznie palcem po czym zniknął.
- Zadowolony jesteś?! - ryknęła od razu Miona, na szarookiego.
- Z tego, że prawie rzuciłem na ciebie Cruciatusa? Nawet nie wiesz jak bardzo - zakpił, wyraźnie zmęczony nastolatek.
- Nienawidzę cię - dziewczyna wetschnęła bezradnie i również w szybkim tempie opuściła przedział.
~Hermiona~
(Pola)
Hermiona chyba nigdy nie była bardziej wściekła, pomijając oczywiście dzisiejszą kłótnię z Ronem. Nie wiedziała, czy ma śmiać się, czy też płakać. Nie dość, że dostała szlaban, z MALFOYEM, którego będzie musiała na co dzień, aż do odwołania znosić, to jeszcze musi iść właśnie z NIM na ten przeklęty podwieczorek, gdzie nieustannie dane jej będzie patrzeć na jego gębę wykrzywiającą się w tym głupkowatym uśmiechu. Wszystko w niej gotowało się ze złości.
Na dodatek zostało odjęte Gryfindorowi 20 punktów! Przez jej głupotę! Czuła się z tym fatalnie. Była pochłonięta swymi myślami do tego stopnia, że prawie nie zauważyła przedziału, w którym znajdowała się jej przyjaciółka Ginny. Rudowłosa zawołała Gryfonkę, machając jej dłonią w jednoznacznym geście. Granger odetchnęła głośno wchodząc do przedziału. Oklapnęła zrezygnowana na siedzenie jęcząc głośno.
- Mionka, coś się stało? To przez Rona, tak? - Ginny wydawała się być o wszystkim poinformowana.
- Co? - nastolatka została raptownie wyrwana z głębokiego zamyślenia.- Nie, nie, daj spokój. Chodzi o tego kretyna, Malfoya - odparła opowiadając przyjaciółce całą historię, łącznie z ujemnymi punktami, podwieczorkiem i szlabanem.
- Wow - tylko tyle zdołała wykrztusić po tym, co usłyszała - Czyli, od dzisiaj, jesteś skazana na Ślizgona - mruknęła jakby bardziej do siebie, nadal nie dowierzając w to, co usłyszała.
- Boże, jak ja go nienawidzę… Za co? Czemu? Co ja takiego zrobiłam, że muszę mieć szlaban z tym głupim, perfidnym, zarozumiałym, nieodpowiedzialnym, aroganckim, bezlitosnym… - gadała jak najęta.
- Hermiona…- rudowłosa próbowała ją uciszyć.
-…zboczonym, złym, bez skrupułów, bez serca, niewyrozumiałym, rozpieszczonym, obrzydliwym, bez wyrachowania, bez sumienia… - nie mogła się powstrzymać. Przelewała całą swą złość w tych słowach.
- Hermiona, przestań - zaoponowała Weasley’ówna, kładąc jej dłoń na kolanie.
-…kłamliwym dupkiem?- zakończyła patrząc smutnymi oczkami psiaczka na Ginny.
- Slughorn to idiota i tyle. Żaden normalny nauczyciel nie umieściłby was nawet w jednej ławce. W końcu przejrzy na oczy, zrobi mu się ciebie żal i odwoła szlaban, proste - przyjaciółka starała się pocieszyć Mionkę.
Ta tylko posłała jej skwaszony uśmiech. Gryfonki pogawędziły jeszcze trochę, zbaczając z tematu szlabanu, przechodząc na rozmowę o czarach, ciuchach, Hogwarcie i Czarnym Panu, po czym Hermiona postanowiła uciąć sobie drzemkę. Gdy zasnęła, rudowłosa przykryła brązowooką swoją bluzą. Sama zaś zajęła się czytaniem różnych czasopism, kupionych w mugolskich sklepach.
W końcu minęły prawie dwie godziny. Ginny próbowała ocucić Hermionę, lecz bez skutków.
Spała tak twardo i tak słodko, że aż żal było jej budzić. Jednak zdawała sobie sprawę, że jeśli wchodzi w grę podwieczorek z starym profesorem, nie można tego ot tak zbagatelizować. I tak Gryfonka nieźle sobie już u niego nagrabiła. Nie potrzebne było jej więcej kłopotów. Rudowłosa zaprzestała na chwilkę swoim poczynaniom, zastanawiając się, co by tu uczynić, by ją obudzić.
Po jej diablikach w oczach i przebiegłym uśmieszku, można by stwierdzić, że wpadła na jakiś arcy genialny pomysł. Spojrzała, czy nie przechodzi przez pociąg żaden profesor, bądź też uczeń, po czym wyjęła z jednej z toreb swą różdżkę. Stanęła przed Hermioną mówiąc „Aquamenti!”. W tym momencie z różdżki dziewczyny polał się strumień wody, który wycelowała w niczego nie świadomą, pogrążoną w śnie Mionkę.
Zimna woda oblewająca jej twarz przywróciła Granger do rzeczywistości. Momentalnie została wyrwana z świata snu. Podniosła się do pozycji siedzącej, patrząc z dezaprobatą na Weasley’ównę, która tłumiła w sobie wybuch śmiechu. Po chwili dotarło do niej, co zrobiła jej ów przyjaciółka. Zmierzyła ją poirytowanym spojrzeniem. Była cała mokra! Mokra…- powtórzyła w myślach i wtedy oprzytomniała całkowicie. Zaczęła rozglądać się po kabinie. Szukała czegoś, a dokładniej zegara. Ginny uniosła ku górze jedną brew przyglądając się Gryfonce.
- Mionko, czego szukasz? - spytała z troski, jak i ciekawości.
- Zegara! Kiedy ja mam ten cholerny podwieczorek? - dziewczyna była totalnie rozkojarzona.
- Dokładnie? Hm… Za jakieś… Cztery i pół minuty - odparła całkowicie spokojnie Gin, spoglądając na zegarek, który znajdował się na jej nadgarstku.
- Co? - i zaczęła się panika. - Boże, jak ja wyglądam! Dlaczego musiałaś oblać mnie akurat wodą? I kto pozwolił ci czarować? - te zbędne pytania zadawała z paniki, jak i pośpiechu.
- Hermionko, chyba znasz odpowiedzi na te pytania, hm? - nastolatka obserwowała poczynania przyjaciółki.
- Daj mi szybko coś… Jakiś sweterek i ręcznik… Przecież nie pójdę tam w takim stanie, do którego TY mnie doprowadziłaś. Nie mogłaś obudzić mnie wcześniej? - uparcie szukała czegoś do ubrania.
Ginny ze spokojem podeszła do Hermiony, wycierając jej twarz chusteczką, którą wyczarowała jednym machnięciem różdżki. Po tej czynności podeszła ze stoickim spokojem do jednej z swoich walizek, rzucając Granger popielaty sweterek i idealnie współgrający z nim rudy szalik. Dziewczyna pospiesznie nałożyła na siebie owe rzeczy. Błyskawicznie przeczesała włosy i wybiegła z przedziału, rzucając Weasley’ównie krótkie „Dzięki!”.
Kiedy zmachana nastolatka dobiegła do tego „specjalnego przedziału”, ujrzała siedzącego już wygodnie na krześle Malfoya i profesora Slughorna. Zaklęła w duchu, gdyż czuła, że się spóźniła. Podeszła zwinnym krokiem do stolika uśmiechając się przepraszająco do wykładowcy.
- Przepraszam za spóźnienie, profesorze. Zdrzemnęłam się i… Troszkę straciłam rachubę czasu - grała niewiniątko, robiąc przy tym maślane oczka.
- Nie spóźniłaś się, panienko Granger, wręcz przeciwnie, przyszłaś bardzo punktualnie, co do sekundy!- wskazał mi zegarek, który dobił pełną godzinę. - Po prostu pan Malfoy zaszczycił mnie swoją przedwczesną wizytą. Przyszedł tu kilka minut przed panią. Niech się panienka nie przejmuje. Miło spędziliśmy czas na pogawędce- uśmiechnął się bardzo uprzejmie.
Draco posłał Hermionie niby to „milutki” uśmiech, jednak mogła wyczytać z nich silną dawkę ironii, jak i triumfu. Chciał się podlizać Slughornowi, a ją ukazać w jak najgorszym świetle.
Dziewczyna również „milutko” się do niego uśmiechnęła. Jej wzrok mówił jednak „Nienawidzę cię z całego serca, ty parszywa fretko”. Zajęła swoje miejsce, które na jej nieszczęście znajdowało się obok blondyna. Starała się ciągle uśmiechać. Pragnęła zaś zabłysnąć intelektem, jak i wyrachowaniem przed wykładowcą.
Draco mimo wszystko chciał dopiec Hermionie. Wiedział, że rozzłości ją, gdy zjawi się u Slughorna przed czasem. I nie mylił się. Tak jak to sobie wymarzył spojrzał jej z tą ogromną dawką ironii i triumfu w oczy.
Po raz kolejny wyszedł na prowadzenie.
„Nie ma sobie równych" - przemknęło mu przez myśl, przez co na jego twarzy na moment zagościł mały, niecny uśmieszek. Szybko zmienił się on jednak w potulny wyraz twarzy, kochanego, niewinnego Dracusia.
„Nie ma sobie równych" - przemknęło mu przez myśl, przez co na jego twarzy na moment zagościł mały, niecny uśmieszek. Szybko zmienił się on jednak w potulny wyraz twarzy, kochanego, niewinnego Dracusia.
Chłopak jednak spoglądał co jakiś czas na siedzącą obok niego Granger. Nie mógł jej wiele zarzucić, jeśli chodziło o wygląd, wręcz przeciwnie. Wyglądała bardzo, ale to bardzo ładnie. Cały strój idealnie współgrał ze sobą. Barwy zostały świetnie dobrane… Nic dodać, nic ująć. Sam się zdziwił, ale ona naprawdę wyładniała…
„O czym ty myślisz, Draco? To zwykła szlama! Nie ważne, jak się ubierze, i tak będzie ohydną szlamą! Opanuj się!" - skarcił się w podświadomości. Nie chciał przed sobą tego przyznać, lecz dzisiaj ciut mu zaimponowała swoją zmianą wizerunku, jak i charakteru. Przecież dzisiaj nieźle mu dopiekła. Ale odganiał te myśli od siebie. To niepodobne, aby Draco Malfoy podziwiał zwykłą szlamę.
„O czym ty myślisz, Draco? To zwykła szlama! Nie ważne, jak się ubierze, i tak będzie ohydną szlamą! Opanuj się!" - skarcił się w podświadomości. Nie chciał przed sobą tego przyznać, lecz dzisiaj ciut mu zaimponowała swoją zmianą wizerunku, jak i charakteru. Przecież dzisiaj nieźle mu dopiekła. Ale odganiał te myśli od siebie. To niepodobne, aby Draco Malfoy podziwiał zwykłą szlamę.
Hermiona zaś starała opanować spokój, jednak w myślach cały czas huczało jej- Jak ja go nienawidzę, jak ja go nienawidzę! Parszywa fretka, durnowaty Ślizgon! Udawała jednak, że dopisuje jej świetny humor. Włączała się w dyskusję o zaklęciach, imponując przy tym nauczycielowi swoją wszechstronną wiedzą. Raz jednak, mimowolnie, odwróciła się w stronę Malfoya. Ich spojrzenia spotkały się. Stalowo szare tęczówki Ślizgona hipnotyzowały Gryfonkę. Lecz gdy zorientowała się, że się na niego gapi, prędko odwróciła od niego wzrok, krzywiąc się w myślach, za to, że zajrzała w oczy tej pazernej gnidzie. Przecież to Draco Malfoy, a nie Cormac McLaggen!- karciła siebie w podświadomości.
Profesor zaś obserwował dokładnie każdy ich ruch, każde posunięcie i każde poczynanie. Gdy zauważył, jak spojrzeli na siebie w tym samym momencie, a ich spojrzenia napotkały się, zaśmiał się na to w myślach. Ta ich rzekoma „nienawiść” była wręcz śmieszna. Slughorna bardzo intrygowało, jak przebiegnie ich szlaban. Czy aby na pewno się nie pozabijają? Na tę myśl staruszkowi zrobiło się jeszcze weselej na duszy. Nie, żeby pragnął ich śmierci, czy coś, ale ich wzajemna złość bawiła go bardzo. Długo zastanawiał się nad ich karą. Nie mógł wymyślić nic sensownego, jak i godnego tych dwojga, lecz wreszcie wpadł na pewien pomysł. Na jego twarzy pojawił się niecny uśmieszek. Złożył ręce spoglądając na młodych.
- Moi drodzy, chyba wszyscy doskonale wiemy, że sprawa szlabanu nie może zostać pominięta, na tym jakże przyjemnym podwieczorku, prawda? - Ślizgon i Gryfonka przełknęli głośno śliny.
- Profesorze, jeśli mogę wyrazić swoje zdanie na ten temat, to nie sądzę, aby ten szlaban był odpowiednim pomysłem. W tym roku czeka nas dużo nauki, a relacje moje i pana Malfoya nie są zbyt… - próbowała przekonać wykładowcę do odwołania decyzji o szlabanie.
- Wiem - przerwał jej gwałtownie - Mimo wszystko musicie ponieść konsekwencje swoich czynów. - oboje zamarli na te słowa- Długo myślałem nad waszą karą, aż w końcu postanowiłem, że odbędzie się ona…- spauzował na moment przyglądając im się uważnie, jakby starał się przewidzieć ich reakcję. - We Wrzeszczącej Chacie. Szczegóły zdradzę wam jutro. Bądźcie o godzinie dwudziestej przy moim gabinecie. Będę was oczekiwał - po tych słowach pociąg zatrzymał się, a uczniowie zaczęli go pospiesznie opuszczać - Dziękuję wam za wizytę - dodał na zakończenie odchodząc od stoliku.
Malfoy i dziewczyna wymienili nienawistne spojrzenia. Oboje dręczyli się w myślach tym, że cały spokój w roku szkolnym zostanie zakłócony, przez ten ich durnowaty szlaban. Hermionie na to zachciało się płakać. Całe dnie z Draco u boku! Z jej dręczycielem, którego nienawidziła całym sercem; przez którego wylała tyle łez… Blondyn natomiast czuł wielkie obrzydzenie, gdyż musiał pełnić szlaban z kujonicą, która była S Z L A M Ą, a on z całego serca nie cierpiał szlam. Miał ochotę zwymiotować, jednak powstrzymał te odczucia. Pragnął jak najszybciej opuścić ten pociąg.
Granger w błyskawicznym tempie wyszła na świeże powietrze. Wreszcie mogła oddychać pełnym tchem, nie wdychając tlenu, który był dzielony z Malfoyem. Poczuła zew wolności. Po chwili jednak ujrzała Harrego, Ginny i Rona, którzy zmierzali do niej pewnym krokiem. Uśmiechnęła się lekko pod nosem.
„Wybaczyć Ronowi? Wybaczę… Ale ostatni raz!" - postanowiła sobie. Czuła, że ten rok szkolny będzie zaliczał się zdecydowanie do tych wyjątkowych. Nie miała pojęcia, dlaczego.
„Wybaczyć Ronowi? Wybaczę… Ale ostatni raz!" - postanowiła sobie. Czuła, że ten rok szkolny będzie zaliczał się zdecydowanie do tych wyjątkowych. Nie miała pojęcia, dlaczego.
Do Draco natomiast już przypałętała się ta głupkowata Parkinson. Na szczęście „na ratunek” przyszedł mu jego przyjaciel, Zabini. Stęsknił się za nim. On był jego naprawdę dobrym kumplem. Spojrzał się na niego z myślą, że ten rok spędzony w Hogwarcie będzie inny… Zdecydowanie inny, przynajmniej dla niego. Skrzywił się tylko na myśl, że będzie musiał w nim odrabiać szlaban z Granger. Odgonił od siebie jednak te scenariusze, ciesząc się, iż w końcu znalazł się w Hogwarcie.
No i w końcu zebrałyśmy się w sobie i dodałyśmy ten pierwszy rozdział, który nie ukrywamy pisało nam się wyśmienicie. Co prawda, nie jest on idealny, ale na początek zawsze coś ;)
Postaramy się by akcja odbywała się bardzo często, bo ci, którzy nas już znają z poprzednich blogów, wiedzą, że nie lubimy nudy.
Natomiast chciałybyśmy podziękować za komentarze,które pojawiły się pod prologiem, a nawiązując do niego wyjaśnimy kilka spraw.
Prolog był podzielony tak, że połowa wydarzeń działa się w przeszłości (bitwa Hermiona kontra Bellatrix) a druga w przyszłości (rozmowa Draco i Voldemorta)
Do pierwszej częscie prologu będziemy często nawiązywać, więc uznałyśmy, iż warto ją wspomnieć już na samym początku.
Co do narracji zdecydowałyśmy, że obydwie będziemy pisać w formie trzecioosobowej, chociaż czasami będą wyjątki, na przykład w miniaturkach.
Chciałyśmy też podziękować za to, że mówicie nam o błędach, które popełniamy. Dzięki temu wiele się uczymy. Także piszcie śmiało w komentarzach , jeśli je zauważycie. Będziemy bardzo wdzięczne.
Mamy nadzieję, że notka wam się spodobała. Jak już wspominałyśmy, pisało nam się ją znakomicie.
Drugi rozdział jest już prawie że napisany do końca, więc tylko poprawi i może za tydzień pojawi się na blogu. Liczymy, że opowiadanie przypadnie wam do gustu. Pomysłów masa, a jak już zostało wspomniane Skyler wpadła na pomysł pisania miniaturek. Ale wszystko ze spokojem.
W takim razie do przyszłego tygodnia!
Buziaki Skyler i Pola.
W końcu! Kazałyście długo na siebie czekać! No ale cóż mogę powiedzieć? Och, znajdzie się kilka rzeczy... :D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, już dawno nie czytałam takiego długiego rozdziału (za to macie u mnie ogromny plus), więc mogę ze spokojem powiedzieć, że na tę chwilę jestem nasycona.
Po drugie, jestem bardzo zaskoczona zmianą, jaka zaszła w Hermionie. Uwielbiam jej postać wykreowaną przez cudowną panią Rowling - czyli kujonka z twardymi zasadami (które w kolejnych częściach książki łamie coraz częściej), dlatego jestem ciekawa, co wyjdzie z tej wybuchowej mieszanki, którą Wy wykreowałyście. W końcu tutaj Hermiona przeklina, co wcześniej nie zdarzał się zbyt często. Pfe, w ogóle to się nie zdarzało. Dlatego piszcie, bym mogła udobruchać moją ciekawość.
No i Malfoy... Ach ten Malfoy. Zdecydowanie moja ukochana postać z książki. Cóż mogę powiedzieć? Kocham go! Cokolwiek nie zrobi ja i tak będę go kochać. Ale moment, kiedy tak dokładnie przyglądał się Hermionie analizując zmiany, jakie zaszły w jej wyglądzie... cóż zrobić, szczerzyłam się do monitora, jak głupia.
A teraz jeszcze szlaban. Moja ciekawość jest już na niebezpiecznym stopniu, więc czerwona lampka miga jak szalona, dlatego piszcie (piszcie! piszcie!) bo szlaban tylko we dwójkę wydaje się być dość ciekawą opcją. :D
Pozdrawiam gorąco!
Co tak krótko? :) Nie no muszę napisać, że wena wam naprawdę dopisała. Wspaniale oddaliście emocje głównych bohaterów w tym rozdziale. Co prawda było dużo jadu i nienawiści, ale wiem, że to celowe. Mam nadzieję, że będzie to opowiadanie wielowątkowe, a nie jakaś nowelka :) Hermiona się naprawdę zmieniła. Nowy wygląd, używanie wulgaryzmów i zgrywanie niewinnej dziewczynki mnie naprawdę zaskoczyło. Malfoy jak to Malfoy. Wulgarniejsza kopia ojca. Niemniej jednak Hermiona wpadła mu w oko. Wspólny szlaban? Temat oklepany, aczkolwiek zaintrygowało mnie to, że ma się odbyć we wrzeszczącej chacie. Co ten Slughorn kombinuje :)? Błędów jest trochę mniej i nie rzucają się w oczy. Brakuje co prawda akapitów (używajcie TAB) i kilka spacji, ale strukturalnie jest coraz lepiej. Swoją drogą fajnie się czyta przy soku anasowo-kokosowym z hortexa xD
OdpowiedzUsuńWitam, wreszcie tu trafiłam wybaczcie ze dopiero teraz ale wasz komentarz u mnie gdzieś się zawieruszył(był w spamie nie wiem jakim cudem) zorientowałam się dopiero wczoraj wieczorem.A teraz przechodząc do notki jest na prawdę świetna. Co do notki to czytam się to bardzo przyjemnie i o dziwo szybko mimo takiej długości, a może to ja tracę na waszym blogu poczucie czasu. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądała randka Hermiony mam nadzieję że planujecie coś niezwykłego. A żebym nie zapomniała dodać, bardzo fajnie wyostrzyłyście postać Rona mam nadzieje że taki zostanie ;) Czekam na następną notkę ;):)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie tylko z góry uprzedzam że znajdziecie tam tylko taki mini-rozdział ;)
hm :) przeczytałam notkę i najlepiej chyba będzie, jak wypiszę wszystko, co mam do powiedzenia w punktach, bo tak będzie krótko, zwięźle i na temat :)
OdpowiedzUsuń1. Pola ma bardzo obiecujący styl, zaś Skyler musi jeszcze trochę popracować, ale z czasem na pewno będzie dobrze :)
2. na Waszym miejscu unikałabym przekleństw w opowiadaniu potterowskim, po prostu nie brzmią one ładnie i nie są pisane w odpowiednich miejscach. jestem jak najbardziej za wulgaryzmami, ale trzeba nie lada techniki, żeby dobrze wplatać je w treść (polecam kilka książek Stephena Kinga, który jest mistrzem w ładnych wulgaryzmach ^^)
3. za mało akcji - za dużo tekstu. moim zdaniem, oczywiście. :)
4. obie robicie sporo błędów, przede wszystkim rzucają się w oczy błędy w dialogach. ale to jest do wypracowania, tylko trzeba zajrzeć do instrukcji poprawnego pisania :)
i teraz czas na pochwały.
5. bardzo podoba mi się fabuła. zdecydowanie przekonuje mnie wspólny szlaban Malfoya i Granger we Wrzeszczącej Chacie *_*
6. wspaniale oddałyście postać Rona, który generalnie irytuje mnie każdym najmniejszym ruchem, czy słowem. po prostu faceta nie lubię. :D
no, dziewczyny, w takim razie czekam na ciąg dalszy. jestem ciekawa, co wymodzicie :)
dodaję do obserwowanych.
Witajcie :)
OdpowiedzUsuńWpadłam tutaj do Was przypadkiem, przeglądając inne linki innych autorów. Ten rozdział mi się bardzo spodobał, muszę się cofnąć jeszcze i nadrobić prolog, ale to za chwilunię ;D
Po prostu lubię opowiadania o Draco i Hermionie, chociaż czytałam całe mnóstwo innych, to Wasz wpadł mi w oko i będę tutaj zaglądać. Jeżeli bym mogła być powiadamiana o nowych rozdziałach? To z chęcią bym skorzystała z tego przywileju. Oczywiście dodaje do linków!
Kiedy nowa notka :) ? Nie mogę się doczekać ^^
Zapraszam do siebie.
Pozdrawiam,
Liley
[www.lileyna-durand.blogspot.com]
http://hermiones-diary.blogspot.com/ zapraszam na nową notkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział: www.finally-yours.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://hermiones-diary.blogspot.com/ zapraszam na 26. rozdział :)
OdpowiedzUsuńHMMM muszę przyznać że dodałyście dość długi rozdział za co jestem wam wdzięczna długo musiałam czekać iż w konicu myślałam że zrezygnowałyście dziś postanowiłam z nadzieją sprawdzić czy może nie dodałyście nic noewg patrze i oo jest nawet nie wiecie jak się ucieszyłam czekam na rozdział 2
OdpowiedzUsuńI zapraszam do czytania mojego opowiadania
http://dracoihrmiona.blogspot.com/
Dżisas, czy Was pogięło z długością tej notki? ;o
OdpowiedzUsuńJestem w szoku i padam na kolana i biję pokłony i nie wiem, co dalej, bo mi nigdy, przenigdy się nie uda tak długiego rodziału dodać ;o
A o czym ja tu miałam pisać... A !
Z poślizgiem, ale zostałaś przyjęta do Stowarzyszenia-DHL jako pełnoprawna członkini :D Zapraszam do wzięcia udziału w głosowaniu na najlepszą partówkę ;)
Po zakończeniu tego konkursu, na pewno będzie inny konkurs :)
Co tu dalej paplać... Pomysłu nie mam :)
Wesołych świąt i duuużo weny ;*
Pozdrawiam, Alex ;*
http://hermiones-diary.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział :-)!
OdpowiedzUsuńAle się naczytałam, ale to dobrze, bo jest rewelacyjnie ;D. Fajnie tak prowadzić bloga we dwie ;).
OdpowiedzUsuńA wgl charakter Hermiony mega mi się teraz podoba. No i Draco prawie rzucił Crucio, ale by było : ) .
Taak, u mnie były mega problemy z szablonem, ale jak korzystałam z onetu, to było łatwiej ;D. No ale ogarnie się ;D
Dziękuje za dodanie do linków, też was dodam oczywiście, ale to jak ogarnę tego bloga xd.
Będę was informować i proszę o to samo :D
+ dodałam nowy rozdział na dramione-lov.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam : ]
Miałam rozdział od dawna napisany, ale nie wiedziałam czy jest dla kogo wstawiać :D
OdpowiedzUsuńTak, wiem trochę pozmieniałam, ale do tego mnie wena zaprowadziła. Nawet Minevra może przytulić kogoś, gdy ktoś płacze :D
No i Harry i Ron. Tak wyszło, chciałam pokazać, że ma czemu cierpieć, ale w następnym rozdziale, który jest napisany będzie już pewna siebie. Trochę komplikuje, ale miałam taką przerwę w pisaniu, że muszę się ogarnąć ;d
Kurczę . Jestem strasznie zaskoczona , ale oczywiście w pozytywnym sensie . Już nie pamiętam , kiedy ostatni raz czytałam coś tak wspaniałego i przede wszystkim długiego . Nawet mi się to nie udaje , chociaż wciąż nad tym pracuję :)Chciałabym być powiadamiana o nowych rozdziałach . Oczywiście zapraszam Cię do przeczytania mojego opowiadania . Jest w sumie taką , jakby całkowitą odskocznia od Draco i Hermiony , ale mam nadzieję , że Ci się spodoba . Liczę na skomentowanie moich wypocin :):)
OdpowiedzUsuńhttp://to-dream-and-dream.blogspot.com/
zapraszam na bloga o tematyce fremione http://for-hate-to-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudowne , naprawdę ... Zarazide dalej czytać :D Bardzo mi sie podoba to w jaki sposób się wyrażacie itp. Do tego ten szlaban , hmm ciekawe jak się potoczą dalsze losy Hermiony i Draco. A co do błędów to jedyne co zauważyłam to ten -Będzie nam niezmiernie miło - wykrztusiła Herniona <--- .
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się styl jak i fabuła Waszego opowiadania! W pociągowej sprzeczce pomiędzy Draco i Mioną wyraźnie czuć było tą nienawiść, a nie tylko zwykłe, ironiczne 'przekomarzanie się', jak to w większości dramionowych blogów bywa. Nie mogę się doczekać na jaki to pomysł wpadł Slughorn i pewnie w następnych rozdziałach się to wyjaśni więc lecę czytać dalej. Btw, bardzo szkoda mi Dracona... przymusowo włączony do służby u Voldemorta :C To smutne.
Jednak rozdział świetny, tak jak i prolog oczywiście.
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawe i takie... inne opowiadanie. Można by rzec IDEALNE. Pojedynek Malfoya i Hermiony, perfect! Zaraz będę czytać dalej. Ciekawi mnie ten szlaban od Slughorn'a/Magda
OdpowiedzUsuń